12 czerwca 2011

O kibicach, piłce nożnej i POlitykach czyli rzecz o redukcji przemocy na stadionach

Pewien internauta bardzo ostro skrytykował na Twitterze psychologa, dr. Konrada Maja, który  wypowiadał się na temat przyczyn agresji wśród kibiców piłki nożnej. Autor przedstawił także propozycje pozytywnych (a nie autorytarnych i karzących) rozwiązań, zapobiegających eskalacji destrukcyjnych zjawisk na stadionach. W  artykule na portalu sport.pl można przeczytać m.in.: 

"- Oprawa meczu ma cechy rytuału wojennego - zwraca uwagę psycholog i jako przykład podaje obecne na meczu przyśpiewki, flagi, a także pojawiające się często na stadionie słowa: "walka", "starcie", "pokonać", czy "strzał". Zdaniem eksperta ze stadionów należało by wyeliminować agresywne okrzyki, które od agresji werbalnej mogą prowadzić do przemocy fizycznej, np. po meczu.

Dr Maj wyjaśnia, że do zamieszek dochodzi najczęściej wśród kibiców piłki nożnej, a także hokeja na lodzie. Psycholog tłumaczy, że ma na to wpływ obecna w jednym miejscu bardzo duża liczba kibiców oraz to, co się dzieje między zawodnikami na meczu. - To piłkarze czy hokeiści mogą dawać impuls do zamieszek. Atmosfera z boiska przenosi się na trybuny - mówi Maj i dodaje, że w sportach mniej kontaktowych, takich jak tenis czy siatkówka, zamieszki się niemal nie zdarzają. Pozytywny wpływ na publiczność miałoby więc zachowanie piłkarzy - brak agresji na murawie, a także bardziej obiektywne i mniej kontrowersyjne decyzje sędziów - np. wspomagane powtórkami przebiegu akcji bramkowych czy fauli na telebimach.

Psycholog społeczny uważa, że na stadiony warto wprowadzić humor i nastrój zabawy - pomogłyby w tym np. zabawne konkursy czy śmieszne zdarzenia sportowe prezentowane w przerwach na telebimach. Pozytywnie mogłyby na zachowanie kibiców wpłynąć większe zniżki cen biletów dla kobiet i dzieci.

Ekspert zwraca też uwagę na to, że ludzie są w lepszym nastroju tam, gdzie jest konsumpcja. - Jeśli dostępne jest dobre i niedrogie menu w stadionowych bufetach ludzie są bardziej pokojowo nastawieni do otoczenia - mówi ekspert. Dodaje że także pomysł sprzedaży na stadionach piwa niskoprocentowego w plastikowych butelkach, proponowany w ustawie, nad którą pracuje Sejm, nie jest złym pomysłem. - To praktykuje się na wielu stadionach świata. Jeśli alkohol jest całkowicie zabroniony, istnieje większa pokusa, żeby obchodzić ten zakaz, a część ludzi wypija bardzo mocny alkohol bezpośrednio przed meczem. Przecież w pubach kibice oglądając mecze piją piwo i nie dochodzi do awantur, ponadto podejście Polaków do alkoholu bardzo się zmieniło - komentuje psycholog z SWPS.

Zdaniem dr Maja, bardzo ważnym elementem walki z chuligaństwem stadionowym jest edukacja, prowadzona m.in. wśród najmłodszych kibiców. Zdaniem eksperta, powinien powstać nowy kodeks kibica. - Powinno się kibicować za, a nie przeciw. Kibicowanie polega na dopingowaniu własnej drużyny, a nie na tym, żeby grozić czy obrażać innych - ocenia."

Wydaje się, że diagnoza ta nie jest pełna i zbyt mało koncentruje się  na zachowaniach/decyzjach ws.kibiców samych POlityków. Ponieważ psychologia tłumu, a i po części sportu, nie jest mi obca, przedstawię tu własną koncepcję opisywanych w artykule procesów.

Dlaczego na meczach piłki nożnej, czy hokeja częściej dochodzi do aktów agresji i wandalizmu, a na meczach siatkówki, czy koszykówki rzadziej? Ano dlatego, że w przypadku pracy nóg aktywizowane są inne ośrodki mózgowe, niż w przypadku pracy rąk. Gdy pracują nogi, uruchamiane są głównie najstarsze obszary mózgu, tj. odpowiadające za pierwotne (prymitywne) reakcje, czyli popędy agresji; gdy aktywizowane są ośrodki zawiadujące aktywnością manualną - pobudzane są równocześnie sąsiednie ośrodki, odpowiadające za mowę i myślenie.

Te zróżnicowane reakcje (pobudzenie/hamowanie) obecne są nie tylko wśród sportowców, ale także wśród kibiców; następuje to poprzez tzw. identyfikację z określoną grupą sportowców oraz ich aktywnością. 

Proszę zauważyć, że zjawisko to dotyczy także polityków; Hanna Segal, angielska psychoanalityczka, twierdzi, że gdy polityk gra w piłkę nożną, to mamy do czynienia z symbolizacją konfliktu zbrojnego; zwraca tym samym uwagę na b. wysoki poziom agresji polityka i jego konfliktowy charakter. Nie dziwi więc, że Platforma Obywatelska należy do jednej z najbardziej agresywnych i konfliktowych partii w Polsce,a sam Donald Tusk - zagorzały kibic i piłkarz - nałożył b. surowe, czyli agresywne restrykcje na kibiców.

Zatem najlepszym rozwiązaniem dla opisywanego tu zjawiska - przemocy na stadionach - byłoby odsunięcie od władzy samego POlityka, który sam jest symbolizacją konfliktu i agresji, nie tylko w życiu publicznym i politycznym, ale w relacji z kibicami piłki nożnej.

RYBA PSUJE SIĘ OD GŁOWY!

Tusk na boisku - Corocznym zwyczajem premier Donald Tusk zagrał w sylwestra w piłkę nożną z przyjaciółmi stadionie Lechii w Gdańsku. Piłkarskie spotkania od 24 lat organizują byli pracownicy Spółdzielni Pracy Usług Wysokościowych, gdzie swego czasu polityk pracował

Źródła:
1. Psycholog: Represje wobec chuliganów na stadionach nie wystarczą
2. Freud i polityka
3. Tusk na boisku

4 komentarze:

Jaszczur pisze...

Poza tym, ciekaw jestem, dlaczego nie ma "dymów" podczas pojedynków bokserskich czy MMA.

Na przykład pomiędzy fanami Adamka i McBride'a, czy Adamka i Kazukiego.

I dlaczego - w środowiskach bokserskich czy bardziej ogólnie fanów sportów walki strictu sensu - taki Gołota traktowany jest co najmniej z dystansem. Nie będę cytował, jak podsumowują go sami fani boksu. Za co? Za niehonorowe zachowanie na ringu i poza nim.

Venissa pisze...

Najwyraźniej potwierdza się podana wyżej teoria.Choć zawsze boks wydawał mi się brutalnym sportem, to jednak istnieje tu pewna równowaga pomiędzy pracą nóg i rąk...W piłce nożnej pracują głównie nogi...

Pozdrawiam!

Jaszczur pisze...

Być może - nie znam się na psychosomatyce tak dobrze, jak Pani.

Boks (ale też inne sporty walki czy systemy walki nie będące dyscyplinami sportowymi) nie powinien się Pani wydawać brutalny. Bo on JEST brutalny.

I może bokserzy/fighterzy i ich fani, zwłaszcza ci trenujący są świadomi tego, co są w stanie zrobić?

BTW - na jakichkolwiek treningach/szkoleniach jakichkolwiek systemów walk, jako pierwsi 'odpadają' (i dalej - rezygnują, i to z wielką frustracją) tzw. "kozacy" i "zabijakowie". I często są to osoby, które mają faktyczne predyspozycje i fizyczne (zwł. w zetknięciu z laikiem) i psychiczne, by świadomie wyrządzić komuś krzywdę.

Pozdrawiam również!

Venissa pisze...

"BTW - na jakichkolwiek treningach/szkoleniach jakichkolwiek systemów walk, jako pierwsi 'odpadają' (i dalej - rezygnują, i to z wielką frustracją) tzw. "kozacy" i "zabijakowie". I często są to osoby, które mają faktyczne predyspozycje i fizyczne (zwł. w zetknięciu z laikiem) i psychiczne, by świadomie wyrządzić komuś krzywdę."

Widocznie są to jednostki z zaburzeniami osobowości: paranoidalne, borderlinowe, narcystyczne; takim osobom trudno utrzymać się w grupach, bo mają zbyt dużo w sobie niekontrolowanej destrukcji; gdy w grupie przeważa potencjał zdrowia, grupa wypluwa takie zaburzone osobniki.

Pozdrawiam