25 lipca 2010

P. Poncyliusz a taktyka Jarosława Kaczyńskiego

Podobno wg ustaleń tygodnika WPROST, "Paweł Poncyljusz, były rzecznik sztabu Jarosława Kaczyńskiego, może wystartować w wyborach prezydenckich w Warszawie (...). Nie wszystkim politykom PiS się to podoba. - To hodowanie gada. I tak nie wygra, a tylko się wypromuje i urośnie - mówi jeden z nich. (...) Kandydatura Poncyljusza nie podoba się politykom PiS wywodzącym się z Porozumienia Centrum. Nie mogą oni darować Poncyljuszowi jego krytycznych wypowiedzi na temat partii i Jarosława Kaczyńskiego."


Ja też nie mogę tego "darować" Poncyliuszowi, ale uważam, że to niezły pomysł Kaczyńskiego. W liberalnej, a i lewicowej Warszawce większe szanse na wygranie ma liberalny polityk PiS-u, niż bardziej konserwatywny. Tym samym potrzeba władzy, tak bardzo widoczna u p. Poncyliusza zostanie zaspokojona, a jednocześnie zostanie odsunięty od władzy w partii. Niech całą swą agresywność przekieruje na walkę o władzę w Warszawie, a nie na walkę o władzę w PiSie. Główne funkcje w PiSie powinny sprawować osoby dojrzałe, z pewnym dorobkiem i bardziej związane z dawnym PC. Uważam, że takie osoby mają największe predyspozycje do kierowania partią i asertywnego prezentowania jej na zewnątrz.

Młodzi muszą uzbroić się w cierpliwość, bo z reguły są kąpani w gorącej wodzie. Okres buntu młodzieńczego cechuje pewien autorytaryzm: albo nadmierna uległość w stosunku do różnej maści autorytetów (niekoniecznie z własnej partii, lecz np. dziennikarzy, czy przeciwników politycznych), albo/i nadmierna negacja "ojca" własnej społeczności. Brakuje im doświadczenia i dojrzałości, czyli równowagi pomiędzy procesami pobudzenia i hamowania. A tymczasem "im wino dojrzalsze, tym lepsze". Partii Kaczyńskiego potrzebni są wytrawni gracze, a nie chłopcy w krótkich spodenkach z kapeluszami kowbojskimi na głowach.

Warto również pamiętać, że asertywność to nie agresja, lecz stanowczość i niezależność. Asertywność, to także zdolność do dialogu, ale i wchodzenia w konfrontacje. Asertywność, to brak neurotycznego lęku przed własną i cudzą agresywnością oraz brak lęku przed ocenami dziennikarzy. Polityka, to nie puszczanie oczek do dziennikarzy. Większość z nich prezentuje poglądy lewicowe, bądź liberalne, stąd ich "życzliwe rady" nie zawsze będą służyć formacji prawicowej.

A tak swoją drogą, skąd te przecieki z PiS-u na zewnątrz?

Brak komentarzy: