Marek Migalski napisał w swoim dzisiejszym poście, następujący komentarz:
Zastanawiam się dlaczego z taką agresją przyjęto decyzję „Solidarności” o poparciu w wyborach prezydenckich Jarosława Kaczyńskiego. Co powoduje, że wielu polityków i dziennikarzy dostało wścieklizny i atakowało Janusza Śniadka tak, jakby jego związek wyraził wsparcie dla Stana Tymińskiego, Benito Mussoliniego lub co najmniej producenta wkładek do butów? Widziałem co najmniej dwa wywiady telewizyjne, w których szef „S” musiał gęsto tłumaczyć się z tej decyzji i wyraźnie wkurzał dziennikarzy swoimi argumentami. Odezwało się także kilku oburzonych polityków z niezastąpionym Lechem Wałęsą na czele.
Co takiego strasznego zrobiła „Solidarność”? Czy poglądy Kaczyńskiego nie są jej bliższe, niż poglądy na gospodarkę i państwo Komorowskiego? Czy ten związek zawodowy nie ma prawa do takiej decyzji? Dlaczego nie przesłuchuje się szefa OPZZ na okoliczność poparcia przez tę organizację Grzegorza Napieralskiego? Dlaczego ta decyzja nie wywołuje furii i oskarżeń? Co takiego zrobił Śniadek, że zasługuje na takie filipiki pod swoim adresem?
Może jest to spowodowane tym, że zwolennicy PO boją się, że nie uda im się przedstawić siebie jako jedynych prawych dziedziców historycznej „S”, nawet mając na zapleczu Wałęsę? A może nie potrafią wybaczyć Śniadkowi pięknego przemówienia w Krakowie na uroczystościach pogrzebu pary prezydenckiej? Może boli ich to, że to przemówienie było wielokrotnie przerywane burzą oklasków, podczas gdy speech Komorowskiego przyjęto jedynie zdawkowymi brawami? Może widzą w decyzji „S” ważne wydarzenie mogące pomóc naszemu kandydatowi w wygraniu nadchodzącej elekcji? Coś jednak bardzo musi boleć tych wszystkich, którzy sypią gromy na głowy Śniadka i jego kolegów. Ale oznacza to tylko tyle, że była to decyzja ważna. I wypada Januszowi Śniadkowi i jego kolegom za nią podziękować!"
Odpowiedź jest prosta. Psychoanalityk nie ma najmniejszej trudności w wyjaśnieniu tych stosunkowo prostych a prymitywnych zjawisk.
Do świadomości liberałów zaczyna dochodzić prawda o nich samych. Oni widzą, że nie są tak kochani przez społeczeństwo, nie są tak NAJpiękniejsi na świecie, jakby tego chcieli. "Zwierciadełko, zwierciadełko, powiedz mi przecie, kto najpiękniejszy na tym świecie?". Dopóki mieli takie fałszywe zwierciadło w postaci mediów i zafałszowanych sondaży, to wszystko było ok. Ale jak otrzymali REALNE odzwierciedlenie od Polaków na ulicach (tuż po katastrofie w Smoleńsku), to dostają wścieklizny. Ot, pierwotnie narcystyczna ZAWIŚĆ, jaka ma często miejsce wśród rodzeństwa. Oni reagują jak typowi NARCYZI, którzy oczekują tylko POZYTYWNEGO ODZWIERCIEDLENIA. Tak samo reagują pacjenci narcystyczni w gabinetach terapeutycznych. Jak zobaczą, że nie są chwaleni i podziwiani przez grupę, że są nawet krytykowani, to dostają wścieklizny, bo zostało zranione ich NARCYSTYCZNE self/ "JA"/ego.
1 komentarz:
Ochlaj,spad! Mój blog to nie śmietnik Salonu24.pl. Tutaj nie ma miejsca dla zaburzonych osobników. Jeśli jeszcze raz tu pojawisz się, bądź podobny do ciebie osobnik, zgłoszę ten fakt na policję.
Prześlij komentarz