07 listopada 2008

Obrażanie się i obrażanie

Dzisiaj nieco z innej beczki.

Zaintrygował mnie temat "obrażanie się" na innych. Wiemy dokładnie, że jeśli ktoś nas obraża, to zachowuje się wobec nas inwazyjnie, przemocowo. Nie ma wyczucia granic, jest brutalny, nierzadko chce demonstrować swoją siłę, władzę, dominację. Być może obrażając nas ktoś chce coś na nas wymusić i podporządkować sobie. Osoby mające skłonności do obrażania innych, często wykazują w mniejszym, bądź większym stopniu jakieś deficyty w rozwoju osobowości, bądź niepełne zdrowie psychiczne.

A co z drugą osobą? Czy obrażanie się na innych za to, że w nas "uderzają", odcięcie się od nich, jest przejawem zdrowia czy może neurotyzmu?

Wielokrotnie ostatnimi czasy obrażano Prezydenta Kaczyńskiego. Wiemy, że ogromny udział w tym ma partia Donadla Tuska. Jednocześnie wielu dziennikarzy, czy tzw. autorytetów, wyśmiewa reakcję obrażanego,również go przy tym obrażając, twierdząc np.,że Prezydent Kaczyński zachowuje się dziecinnie i neurotycznie, jak "dziecko z piaskownicy".

Ciekawa jestem, co inni sądzą nt. obrażania i obrażania się? Czy wolno nam kogoś bezkarnie obrażać i czy wolno nam się obrażać? Czy obrażanie się jest wyrazem słabości i tchórzostwa, li neurotyzmu, czy może zdrowym przejawem braku neurotycznego masochizmu. Czy jednostka obrażana powinna odciąć się od obrażającego, czy może powinna kłaść po sobie uszy, uśmiechać się i podporządkować manipulacji "kastrującej" kobiety, li "kastrującego" mężczyzny? Czy powinna go ukarać, odcinając się od niego, czy może powinna się ugiąć i podporządkować osobie obrażającej?

Co zrobić, gdy osoba obrażająca nas nie reaguje na nasze sygnały ostrzegawcze i głucha jest na nasze protesty? Imputuje nam złe cechy i złe intencje, dalej brnąc w obrażaniu. Odciąć się od niej, czy może ugiąć? Co w takiej sytuacji jest słabością: odcięcie się, czy może ugięcie? Oto jest pytanie

Czekam na odpowiedzi.

Brak komentarzy: