Igor Janke oznajmił dzisiaj w swoim blogu, że jutro w siedzibie redakcji "Rzeczpospolitej" odbędzie się dyskusja nt.: "Inteligent, wykształciuch, modernizator. Która z tych postaw jest bardziej przydatna w modernizacji kraju". W spotkaniu wezmą udział: Ludwik Dorn, Paweł Śpiewak, Dariusz Gawin i Aleksander Smolar. Spotkanie poprowadzi Joanna Lichocka.
We wpisie blogowym, Igor Janke przypomina słynną definicję wykształciucha Ludwika Dorna: ""Wykształciuchy to o mocno ignorancka, egoistyczna, narcystyczna warstwa wykształconych, która nie ma wiele wspólnego z polską inteligencją. (...) Ta znaczna część warstwy wykształconej posiada pewną profesjonalną kompetencję. Natomiast straciła ona kontakt z resztą Polski, w gruncie rzeczy na własne życzenie" i jednocześnie pyta się, czy słuszna była teza Michnika, że "Kaczyński, jak Gomułka podzielił inteligencję, na właściwą i niewłaściwą". Autor pyta się: "Czy ten podział jest prawdziwy? Czy służył wyłącznie ośmieszeniu inteligentów niepopierających PiS, czy też prawdziwie oddawał różnice postaw wśród ludzi posiadający wyższe wykształcenie? Czy są to dwa różne światy, czy to całkowicie sztuczna konstrukcja stworzona na potrzeby bieżącego sporu politycznego? Czy można jednocześnie odwoływać się do "Rodowodów niepokornych" Bohdana Cywińskiego i być euroentuzjastą? Jakie postawy są potrzebne dzisiejszej Polsce?".
Z całą pewnością rozróżnienie na tzw. inteligentów i wykształciuchów jest jak najbardziej słusznym. O wykształciuchach podobnie wypowiadzał się swego czasu Jacek Santorski w książce: "Jak żyć żeby nie zwariować". Grupę ludzi z formalnym wykształceniem określił mianem tzw. przystosowanych.
- Jakaż to realizacja siebie, skoro nie ma w niej prawdziwego "ja"?
Chodzi o zewnętrzne atrybuty powodzenia, takie jak aplauz publiczności, jak korzyści finansowe umożliwiające lepsze urządzenie biura, lepsze mieszkanie, lepszą markę samochodu, wyjazdy za granicę. A za tym idzie popularność we własnych, lokalnych środowiskach. Ten typ charakterologiczny ludzi nie odwołuje się do swojego prawdziwego "ja", o które Pani pyta. Oni nakładają kolejne kostiumy. To wszystko.Jest w tym niebezpieczeństwo, że postawy dobrego przystosowania mogą doprowadzić do rządów TOTALITARNYCH.
(...)
Jest to pokolenie nastolatków z lat siedemdziesiątych, kiedy to pojawiły się realne możliwości osiągnięć związanych z awansem społecznym, zawodowym. Takie postawy zostały zajęte - przede wszystkim - przez środowiska małomiasteczkowe, rzemieślnicze,urzędnicze, a więc te, którym rzeczywiście w ówczesnych czasach wiodło się najgorzej. Rodzice postrzegali, że drogą awansu jest nauka, a więc studia. Natomiast młody człowiek już sam zorientował się, że dopiero wzmocniony odpowiednią legitymacją tytuł inżyniera czy magistra staje się szansą sukcesu.
Tak więc, reasumując: ton życiu we współczesnej Polsce nadaje pokolenie ludzi wychowanych przez dorosłych ze szkoły epoki Gierka.
(...)
Dzisiaj jest czas dla innych ludzi. Powyżej pewnego poziomu stresu osoba neurotyczna zaburza się,psychopatyczna zaś mobilizuje i "czuje, że żyje". Dziś nie ma miejsca dla narcyzów "neurotycznych", ale dla "psychopatycznych". Dla nich problem z własnym "ja" nie polega na tym, że trzaskają drzwiami, gdy ktoś ich obrazi.Oni kombinują, jak wrócić na to miejsce przez okno.Godność? Bez przesady.Raczej władza! "
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz