20 stycznia 2008

Psychoanalitycznie o Janie Tomaszu Grossie

Do napisania tego postu zainspirował mnie najnowszy wpis blogowy Andrzeja A., w którym autor przedstawił intrygujące wątki z życiorysu "popularnego" ostatnimi czasy twórcy książki "Strach". Janusz Tomasz Gross opowiada w niej o stosunku Polaków do Żydów tuż po zakończeniu II Wojny Światowej. Nie trzeba przypominać, że publikacja jego wywołała silne emocje u wielu polskich odbiorców, jako że J.T. Gross przedstawia naród polski w bardzo niekorzystnym świetle, przyrównując jego naturę niemalże do „mentalności” niemieckich nazistów, czyli ludzi złych, napełnionych nienawiścią, gniewem, tendencjami niszczycielskimi, ogarniętymi obsesją destrukcji narodu żydowskiego.

Od momentu wydania książki „Strach” pojawiło się już na jej temat wiele komentarzy, recenzji, analiz, studiów naukowych, a ja na wzór publikowanych całkiem niedawno w "Dzienniku" artykułów z serii "Czy Polska jest sexy?", pragnę uzupełnić dotychczasowe analizy, próbując dokonać krótkiego studium psychoanalitycznego samego autora "Strachu".


Z psychologii wiadomo, że każdy wytwór człowieka, obojętnie jaki, czy to wytwór wyobraźni sennej czy to plastycznej, technicznej, literackiej, czy szerzej rozumianej "twórczości" werbalnej, jest wynikiem jakiejś koncepcji, czy działalności autora, oraz wyrazem ekspresji jego osobowości, struktury, konstrukcji psychologicznej. Takie „informacje” często uwzględniane są m.in. w diagnozach klinicystów. Jednym słowem, człowiek na podstawie swoich wytworów w sposób nieuświadomiony komunikuje światu o tym kim jest, jakie są jego myśli, uczucia, emocje, czy wyobrażenie świata, w którym żyje, obcuje, funkcjonuje. Obok tego, co jest czytelne i widoczne dla większości osób, pozostawia pewne desygnaty, które mówią kim on jest naprawdę, co w jego wnętrzu siedzi, a jednocześnie próbuje ukryć przed oczyma świata.

Spróbujmy więc rozkodować te znaki, które J.T. Gross zamieścił nieświadomie o sobie w książce. Analizy można dokonać, podobnie jak w przypadku analizy marzeń sennych oraz pokrewnych im marzeń, czy wyobrażeń muzycznych na 4 płaszczyznach:
  • płaszczyźnie biograficznej
  • relacyjnej
  • intrapsychicznej
  • płaszczyźnie TU i TERAZ.

Analiza w głąb zostanie przeprowadzona od tego, co widać na pierwszy rzut oka, czyli tego co jest na powierzchni, tj. od części fasadowej, czyli jeszcze inaczej od zewnętrznego "JA" autora "dzieła".
Z całej książki na pierwszy plan wyłania się emocja - STRACH. Strach, czy może jakiś lęk przed kimś lub przed czymś, może jakimś zagrożeniem. Należałoby jednak w tym miejscu na chwilę zatrzymać się, gdyż pojawia się pewien problem, dotyczący definiowania pokrewnych sobie pojęć, jakimi są „strach” i „lęk”, a często używanymi przez laików naprzemiennie. Choć pokrewieństwo pomiędzy nimi jest bezsprzeczne, to nie oznaczają one tego samego.

Wg Stanisława Sieka lęk, to rodzaj "niecelowej reakcji mobilizacyjnej organizmu, pojawiającej się nie na widok realnego niebezpieczeństwa, ale spowodowanej naszymi myślami, wyobrażeniami, sądami i słowami innych ludzi. Z definicji tej wynikać może, że lękamy się czegoś, co nie istnieje. Że lęk jest naszą reakcją na wymyślone czy wyobrażone niebezpieczeństwo. Reakcją na nierealne zagrożenie."

Z kolei lęk, według Longina Klichowskiego, który w swej definicji nawiązuje do słów Platona, to "również oczekiwanie tego, co ma się stać. To swego rodzaju przewidywanie. Lęk przygotowuje nas na możliwe wystąpienie jakiegoś niebezpieczeństwa. Dzięki niemu możemy uniknąć wielu przykrych zdarzeń lub przynajmniej ułatwić sobie ich przetrwanie. Lęk w pewnym stopniu pełni funkcję przystosowawczą."

Jak twierdzą Rosenhan i Seligman: "to on napędza naszą wyobraźnię i niejako zmusza do podjęcia środków zaradczych". Autorzy uważają, że "realność wystąpienia przewidywanego niebezpieczeństwa jest mało prawdopodobna. Lęk pojawia się jako ostrzeżenie przed wyolbrzymionym zagrożeniem. Fakt prawdziwym i rzeczywiście mogącym zaistnieć, ale w danym momencie wytworzonym w naszej wyobraźni, subiektywnym, wewnętrznym poczuciem nie mającym odzwierciedlenia w rzeczywistości."

Strach, jako emocja pokrewna lękowi, nie jest czymś tożsamym z tą pierwszą emocją. Na to rozróżnienie zwrócił uwagę Antoni Kępiński. Wg niego "strach to lęk przedmiotowy i w przeciwieństwie do lęku bezprzedmiotowego (wewnętrznego) musi być poprzedzony percepcją przedmiotu zagrożenia". Prof. dr Bassam Aouil wyjaśnia: "Z powyższej definicji wynika, że strach różni się od lęku tym, że osoba go odczuwająca jest „tu i teraz” w realnym niebezpieczeństwie. Strach jest w takim razie reakcją wywołaną przez bodźce zewnętrzne – określone niebezpieczeństwo. Do takich sytuacji zaliczyć możemy złodzieja, który niespodziewanie podchodzi do nas z nożem żądając pieniędzy. Niektórzy twierdzą, że w takim przypadku mamy do czynienia z lękiem obiektywnym."

A więc z czym: lękiem czy strachem mamy do czynienia u Grossa? Czy tytuł został właściwie i adekwatnie dobrany do jego książki? Pytanie to nasuwa się już przy pierwszym zetknięciu z „dziełem” autora i po zapoznaniu się z definicjami "lęku" i "strachu". Ale idźmy dalej i postarajmy się jeszcze bliżej przyjrzeć samemu lękowi, gdyż głębsze zapoznanie się z jego naturą, może nam pomóc w rozwiązaniu wątpliwości, które nasuwają się już na samym wstępie w kontakcie ze wspomnianą książką.

W literaturze wyróżnia się wiele różnych klasyfikacji lęku. Mówi się m.in. o tzw. lęku "zdrowym", chroniącym organizm i życie przed realnym zagrożeniem i o tzw. "chorobliwym" lęku, niemającym żadnych podstaw w rzeczywistości. Spotykany jest on w różnych postaciach nerwic, ale i głębszych zaburzeń, np. schizofrenii, paranoi, czy np. depresji. Antoni Kępiński pisał np. o tzw. lęku społecznym, czyli uogólnionym lęku przed ludźmi, który w zintensyfikowanej postaci występuje pod postacią tzw. lęku schizofrenicznego. Pamiętajmy jednakże, że LĘK jest jednym z osiowych objawów paranoi, jak i nerwicy.

Słynna niemiecka psychoanalityczka, wciąż jeszcze mało poznana w Polsce - Karen Horney -wprowadziła pojęcie tzw. lęku pierwotnego i wtórnego. Wg niej onie emocje leżą u podstawy każdej nerwicy. Podobnie jak Freud twierdziła, że "przyczyną nerwicy są nierozwiązane wewnętrzne konflikty. Siłą napędową tych konfliktów są popędy, które zupełnie inaczej niż w koncepcji Freuda, są siłą specyficzną dla neurotyków. Rodzą się one z poczucia wyizolowania, bezradności, strachu, wrogości. Ich celem jest zdobycie poczucia bezpieczeństwa. Cechą charakterystyczną i przyczyną nerwicy jest neurotyczna struktura charakteru, nerwica charakteru. W tym ujęciu charakter składa się z sprzecznych (a więc konfliktowych, wzajemnie się wykluczających) tendencji, które neurotyk próbuje pogodzić, choć jest to całkowicie niemożliwe."

Z tego samego źródła dowiadujemy się, iż przyczyną tzw. nerwicy charakteru jest: "frustracja potrzeby bezpieczeństwa, która jest skutkiem niesprzyjających warunków w środowisku domowym np.:
  • niekonsekwencja rodziców
  • faworyzowanie któregoś z rodzeństwa
  • brak prawdziwych uczuć, szczerych i otwartych
  • nadopiekuńczość rodziców
  • zbyt mała opiekuńczość".

I tu dochodzimy do korzeni lęku pierwotnego i emocji "wrogości" będącej z tą pierwszą w ścisłej zależności: "Skutkiem tej frustracji jest pojawienie się lęku i wrogości. Wrogość jest naturalną reakcją na frustrację potrzeb. W tym jednak wypadku musi zostać wyparta, gdyż ujawnienie jej godziłoby w bezpieczeństwo dziecka. Są cztery przyczyny wyparcia wrogości:
  • bezradność - dziecko musi wypierać wrogość gdyż potrzebuje rodziców
  • strach - musi wypierać wrogość, gdyż boi się kary za okazywanie wrogości
    miłość - dziecko wypiera wrogość, gdyż chce trzymać się złudnych namiastek miłości dawanej przez rodziców
  • poczucie winy - dziecko wypiera wrogość, gdyż gdyby ją okazywało - byłoby złym, niekochanym dzieckiem".

Mamy więc tu do czynienia z wypieranym lękiem i wrogością, które wynikłe z frustracji potrzeby bezpieczeństwa "przyczyniają się do rozwijania lęku podstawowego, który jest osią nerwicy i głównym motorem napędowym".

W takiej sytuacji każde dziecko stara się jakoś załagodzić ten lęk, uruchamiając w związku z tym różne mechanizmy obronne. Warto im się bliżej przyjrzeć, ponieważ może to nam łatwiej dociec do istoty lęku Tomasza Grossa i zorientować się, czy w końcu mamy do czynienia u niego z lękiem pierwotnym, czy może strachem?

Do najczęściej rozwijanych mechanizmów obronnych, stosowanych dla złagodzenia tak silnych emocji, jakimi są lęk i wrogość zaliczmy:

"uległość - dlatego aby nie dać powodu do wyrządzenia krzywdy
miłość - bo gdy dziecko zdobędzie miłość to nie będzie krzywdzone
władza - aby można było się samemu bronić przed spodziewaną krzywdą
izolacja - minimalizacja potrzeb i maksymalizacja samodzielności
".

Charakterystyczną cechą dla wymienionych wyżej mechanizmów jest to, że po jakimś czasie ulegają usztywnieniu i utrwaleniu, dla których z kolei typowa jest pewna struktura potrzeb i wiążących się z nimi postaw:

postawa: typowe potrzeby:
DO: miłości
akceptacji
zależności
uległości
OD: niezależności,
izolacji,
samowystarczalności,
doskonałości.
PRZECIW: władzy,
dominacji,
uznania,
rywalizacji.
Niestety: „struktura tych potrzeb jest neurotyczna gdyż są:
  • kompulsywne - zaspokajanie ich jest przymusem
  • nienasycone - niemożliwe jest ich zaspokojenie, gdyż u ich podstaw leży niezaspokojona potrzeba bezpieczeństwa
  • sztywne - reakcja która zaspokaja tą potrzebę jest taka sama
  • wewnętrznie sprzeczne - istnieje konflikt między potrzebami dominującymi, a tymi wypartymi
  • zaburzona jest ich hierarchia - z uwagi na to, że wyparte popędy są niezaspokajane - nasilają się.

Z uwagi na taką ich strukturę występuje konflikt pomiędzy postawami, który trzeba jakoś rozwiązać. Jest na to kilka sposobów:

1. Potrzeby sprzeczne z dominującą - utrwaloną zwiększają lęk, istnieje zatem konieczność ich wyparcia
2. Istnieją sprzeczne przekonania, uczucia, które występują w takiej izolacji, że nie stanowią sprzeczności
3. Uczucia są kontrolowane - nie można uświadomić sobie uczuć sprzecznych z własną postawą
4. Wszystko co nie pasuje do idealnego obrazu JA ulega
projekcji
5. Postawa, która jest dominująca ulega gloryfikacji - a to z uwagi na:

1. konieczność uzyskania spójności
2. silny napór wypartych postaw przeciwnych

Zaczyna zatem działać mechanizm idealizacji własnej postawy, własnego JA. Pojawia się tutaj egocentryzm i JA - idealne. Tutaj nastąpić musi rozłam z rzeczywistością. Im bardziej wyidealizowany jest obraz tym mniejszy ma związek z rzeczywistością.

Takie wyidealizowany obraz JA jest mało stabilny, z jednej strony osoba widzi siebie jako wielką, lepszą od innych, a z drugiej strony brak jej pewności siebie. Antycypuje zatem dwie rzeczy:

1. antycypacja odrzucenia przez ludzi
2. antycypacja zawalenia się obrazu własnego JA
” .

Jak podaje Horney, „te dwa elementy zasilają lęk wtórny. Lęk ten jest powodem objawów wegetatywnych i z tym lękiem pacjenci trafiają do lekarza. Bardzo istotne jest, że w koncepcji Karen Horney mamy do czynienia z dwoma rodzajami lęku:

1. Lęk pierwotny
2. Lęk wtórny
”.

Po zapoznaniu się w powyższymi definicjami i koncepcjami lęku i strachu, ponownie nasuwa się pytanie, z czym mamy zatem do czynienia u J.T Grossa? Z lękiem, czy strachem? Czy rzeczywiście są podstawy ku temu, żeby Gross czuł się zagrożony ze strony Polaków? Czy istnieją realne przesłanki ku temu, żeby on jak i pozostali jego kuzyni – Żydzi – obawiali się o swoje życie, istnienie? Czy może powtórzyć się historia ze wsi w Jedwabnem, czy historia z Kielc? Czy wrogość, którą przypisuje Polakom w stosunku do Żydów jest wrogością posądzanych o te cechy, czy może wrogością samego Grossa?

Przyjmując, że są to jego własne emocje, które mają swoje korzenie we wczesnym dzieciństwie, a które z czasem uległy utrwaleniu i usztywnieniu i obecnie projektowane są na zewnątrz, należałoby dokonać analizy LĘKU (STRACHU?) na płaszczyźnie biograficznej.

Mówiąc o analizie biograficznej, psychoanalitycy głównie mają na myśli pierwsze lata życia pacjenta, mniej więcej pierwsze 6 lat; niektórzy twierdzą, że pierwotne lęki dotyczą przede wszystkim pierwszych 3-ch lat, a nawet okresu prenatalnego i mają swoje źródło w zakłóconych relacjach z matką.

Czego dowiadujemy się z notatek Andrzeja A.? Autor pisze: „Dla osób nie znających tego fragmentu życiorysów rodziny Pana Grossa wypada przypomnieć, że jest on synem żydowskiego chłopaka, którego podczas wojny ukrywała jego późniejsza żona. Mówiąc o wręcz "endemicznym antysemityzmie" społeczeństwa w Polsce do tej samej kategorii zaliczył również swoją matkę - ot ciekawy przypadek”. To bardzo ciekawe spostrzeżenie! Informacje te wskazywałyby na to, iż w przypadku Grossa rzeczywiście mamy do czynienia z pierwotną wrogością i lękiem, których powstania należałoby szukać w nieprawidłowych relacjach z matką. Potwierdzeniem tej hipotezy byłby fakt, że wiele złości i gniewu oraz krytycyzmu autora skierowanych jest na Polskę. A ponieważ Polska jak wiadomo jest rodzaju żeńskiego, w języku psychoanalitycznym może być odpowiednikiem kobiety. Logicznym więc wydaje się również wniosek, że odnosi się także do matki. Wynikałoby z tego, że mamy tu do czynienia nie z realnym strachem przed Polską, lecz utrwalonym, usztywnionym, uogólnionym i rozlanym neurotycznym lękiem pierwotnym żywionym do własnej rodzicielki. Dlaczego? Z jakiego powodu? Trudno jest to wyjaśnić, ponieważ nie znamy dokładnie życiorysu Grossa. Faktem niezaprzeczalnym natomiast jest to, że przypisuje swojej matce „endemiczny antysemityzm”, czyli wrogość, wrogość matki która została przelana na syna (zamiast miłości), a następnie przez niego uwewnętrzniona, stała się również i jego „własnością”, cechą, czy właściwością.

Warto zastanowić się także jeszcze nad relacjami Grossa z jego ojcem. Pewną poszlaką może tu być kolejna wzmianka Andrzeja A.: „Po zapoznaniu się z tym fragmentem Jego rodzinnej historii to mogę tylko Mu współczuć. Dla "prawdziwych Polaków" zawsze będzie "parszywym Żydem", dla ortodoksyjnych Żydów zawsze będzie gojem. Ot i cała filozofia, nikt Go nie chce, wszędzie jest obcy lub co najmniej trefny, no to stara się uwiarygodnić w tej grupie do której chyba w sumie bardziej przez przypadek się dostał.

Załóżmy, że ortodoksyjni Żydzi są symbolicznym odpowiednikiem ojca Grossa (p. Żyd – rodz. męski). Należałoby więc założyć, że podobnie jak matka, ojciec także z jakiegoś powodu odrzucał syna. Praktycznie, młody Gross nie miał żadnych dobrych wzorców do naśladowania i w związku z tym nie utożsamia się z żadnym z rodziców. Łączyć się z tym mogą: brak ukształtowanej tożsamości, czyli pozacierane granice psychologiczne i tendencje do relatywizowania – mylnego nadawania znaczenia pewnym pojęciom, wartościom itp. Poprzez pryzmat swej nieustrukturyzowanej osobowości postrzega świat w sposób zniekształcony i zdeformowany. Jego własny lęk i wrogość są przyczyną występowania u niego tzw. projekcji nieempatycznej, czyli rzutowania własnych myśli, cech, emocji na otoczenie. Jego pierwotny lęk i wrogość żywiony do matki został przeniesiony na obcych ludzi, co tłumaczyłoby jego poczynania późniejsze i TU i TERAZ w aspekcie relacyjnym.

W aspekcie intrapsychicznym widoczne są liczne sprzeczności, wewnętrzne zmagania, walka z przeciwstawnymi potrzebami i postawami. Mamy tu zarówno potrzeby miłości i władzy, akceptacji i rywalizacji, zależności i uznania, uległości i dominacji. W końcu biegunowość będzie dotyczyć emocji wyrażanych na „zewnątrz” – lęk (strach?) i przeżywanych w środku – wrogość i agresja. Czyli to nie strach tak naprawdę miota Janem Tomaszem Grossem, lecz wrogość, wrogość do matki i wrogość do Polski.

2 komentarze:

Jaku pisze...

Zręczną satyrą na Liście Obecności podsumował Twe przemyślenia Yarrok;)

Postmoderniści lubią się bawić w psychoanalizę, więc kontry mieszczące w tej dziedzinie wiedzy muszą ich szczególnie dotkliwie ranić... i bardzo dobrze.

Venissa pisze...

Psychoanaliza nie jest domeną postmodernistów, jest najwyżej narzędziem ich manipulacji. Ja tylko prostuję i udowadniam, że oni manipulują.

Mam żal, że niektóre środowiska prawicowe uznają psychoanalizę za jakieś szatańskie narzędzie.Ale to domena wszystkich ortodoksów, a wszelkie ekstrema,z arówno lewiowe, jak prawicowe są niebezpieczne, choćby i dla psychoanalizy.

Zostawiłam info u Yarroka o gościach, którzy mnie tu odwiedzili. Wejdź tam. Pozdr