Sztuczki słowne
Przedostatni numer miesięcznika „Znak” nosi tytuł: „Szkoła przymusu czy szkoła dialogu?”. Oczywiście zdali sobie państwo sprawę, że ten znak zapytania jest zupełnie niepotrzebny. Odpowiedź na tak postawione pytanie może być tylko jedna. Kto wybierałby bezmyślny przymus, jeśli alternatywą byłby z natury rzeczy rozumny dialog?
Gdyby jednak alternatywa brzmiała: szkoła dyscypliny czy szkoła wolności? – nad odpowiedzią można byłoby się zastanawiać. Chociaż chyba niedługo. Wprawdzie pojęcie „dyscyplina” tradycyjnie miało charakter pozytywny, ale wiąże się z przymusem (choć świadomym) i wyrzeczeniem, czyli zjawiskami wrogimi współczesnej kulturze, dla której kult wolności jest dogmatem.
Gdyby jednak pytanie brzmiało: szkoła kształcenia czy szkoła dowolności? – statystyczny czytelnik najprawdopodobniej wybierałby kształcenie. A przecież wszystkie te trzy możliwości sytuują się bardzo blisko siebie.
Kształcenie musi mieć jakiś określony cel, jest przecież nadawaniem określonego kształtu. Musi się wiązać z dyscypliną, a więc i przymusem. Dialog w szkole może mieć charakter raczej ograniczony, gdyż uczeń musi być w jakimś sensie podporządkowany nauczycielowi. W punkcie wyjścia autorytet nauczyciela jest rodzajem kulturowego i instytucjonalnego przymusu. To dopiero potem nauczyciel powinien wypracowywać sobie świadomą akceptację u ucznia, ale element dyscypliny nie może w żadnym momencie w relacjach między nimi zaniknąć.
Piszę o tym wszystkim po to, aby pokazać, jak język współczesnej debaty od razu narzuca określone rozwiązania i deformuje rzeczywistość. Zjawisko to w sposób skrajny widzimy w podejściu do kary śmierci. We współczesnej kulturze europejskiej bezrefleksyjnie odrzuca się ją jako przejaw barbarzyństwa. Filozof krakowski Piotr Bartula w wydanej właśnie książce „Kara śmierci” pokazuje, jak głęboko intelektualnie i empirycznie uzasadnione są argumenty jej zwolenników.
Ale jej przeciwnicy książki nie przeczytają. Żyją w kulturze, w której ich opinia jest oczywistością.
http://blog.rp.pl/wildstein/2007/08/06/sztuczki-slowne/#comment-1788
Nie ulega wątpliwości, że istnieje ścisły związek pomiędzy stanem kultury, jakością języka a “strukturą osobowości” współczesnej cywilizacji. Jaki poziom zdrowia psychicznego społeczeństw, taki język; zatarcie granic psychologicznych - zatarcie znaczenia pojęć.
Ciekawie pisał na podobny temat Bogdan Suchodolski w “Zdrowiu psychicznym” pod red. Kazimierza Dąbrowskiego. W rozdziale “Osobowość i alternatywy cywilizacji” (p. “Kultura a osobowość”, s. 89) napisał jakże znamienne słowa:
“Nie ulega też wątpliwości, iż program spontanicznej twórczości i ekspresji, nie zmąconej kulturalną wiedzą, stwarza także poważne niebezpieczeństwa. Są to niebezpieczeństwa swoistego “barbarzyństwa”, które oddzielając jednostkę od dorobku i doświadczeń wieków, prowadzi do egocentrycznego zamknięcia się w sobie aż do granic narcyzmu”.
Jakże prorocze i prawdziwe słowa! Zawsze twierdziłam (nie tylko ja), że lewica, która skupia umysły najbardziej nieprawidłowo ukształtowane, będzie prowadzić cywilizację i kulturę do nieuchronnej DEGRADACJI i ZNISZCZENIA…Dlaczego twierdzę, że lewica? No bo to środowiska lewicowe, nie tylko polskie zresztą, już od dawna (o czym wspominał we wcześniejszej części rozdziału Suchodolski), odpowiedzialne były i są za tzw. współczesne metody wychowawcze, w tym wychowanie bezstresowe, propagowanie fałszywie pojętej wolności, spontaniczności i kreatywności, a tak naprawdę, niosącej chorobliwe rozregulowanie i na poziomie stadium bazgrot, czy schizofrenicznych ekspresji, wytwory człowieka zregresowanego, czyli chorego, niedojrzałego.
Niestety, obawiam się, że nie będzie lepiej, a wręcz JESZCZE GORZEJ (!), skoro środowiska, instytucje, odpowiedzialne za propagowanie kultury, wiedzy m.in. wśród młodych czytelników, zacierają granice swojej dotychczasowej roli i GWAŁCĄ świadomość/ psychikę odbiorców, nie tylko spaczonym i zmanipulowanym językiem werbalnym, ale i językiem prewerbalnym. Językiem, który nie odwołuje się DO ROZUMU, lecz do emocji i podświadomości, a dokładnie do sfery popędowości, czyli najniższych, podkorowych, zwierzęcych struktur mózgowych.
Pytam się, jaki CEL przyświecał księgarni “Empik”, gdy w związku ze zbliżającym się nowym rokiem szkolnym zaczęła rozprowadzać okładki, teczki, kalendarzyki, notesiki, piórniki i inne materiały piśmiennicze dla dzieci i młodzieży z króliczkami i napisami Playboya???!!! Kto za to odpowiada? Komu przyszło do głowy, żeby na siłę wciskać SEKS do głów niedojrzałych jeszcze psychicznie i intelektualnie dzieci, czyli nachalnie stymulować sferę biologiczną/zwierzęcą, a nie intelektualną UCZNIA? To jak to będzie wyglądać na co dzień rzeczywistość szkolna? Uczniowie w mundurkach szkolnych i z teczkami PLAYBOYA pod pachą? Współczuję nauczycielom, współczuję ludziom inteligentnym, którym przyjdzie pracować z rozbudzonymi seksualnie ZWIERZĘTAMI, BUHAJAMI, a nie z rozwijającymi się intelektualnie subtelnymi jednostkami?
Jak z takimi PODKOROWCAMI będzie można prowadzić zajęcia i lekcje z wychowania? Jak docierać do ich intelektu i uczuciowości wyższej? Jak motywować ich do pracy umysłowej i rozwijać Inteligencję Społeczną, czyli m.in. szacunek do drugiej osoby, w tym nauczyciela, rodzica, lekarza, terapeuty i otwierać na debaty civility?
Takie oddziaływania prewerbalne jeszcze bardziej będą zamykać umysły przyszłych inteligentów na komunikację intelektualną, a jedynie otwierać “kanały” tylko tam, gdy będzie mowa o seksie. Będą prowadzone na masową skalę "debaty" w stylu prof. Sadurski, Magdalena Środa i Jerzy Urban, a każdy kto spróbuje się sprzeciwiać, będzie wyzywany od PRYMITYWA i KOŁTUNA! Nawet psycholog, nawet pedagog, czy prawy i ZDROWY publicysta...
Najlepiej napuścić “ludzi przeciwko ludziom”, odwołując się do wszelkich atawizmów, pisać i tworzyć w stylu barbarosso, a problem “kary śmierci” zostanie rozwiązany na Amen…
Słuchajcie i bierzcie przykład z Magdaleny Środy, Kingi Dunin, wielce oświeconego prof. Sadurskiego i Jerzego Urbana. Słuchajcie i naśladujcie. Gdzie tam czytać i dyskutować civility z jakimiś “kołtunami” - redaktorami: Rybińskim, Bronisławem Wildsteinem, czy psychoterapeutami z Laboratorium Psychoedukacji , np. Milską - Wrzosińską*…?
Jednym słowem: zatarcie granic, regres, niedojrzałość, infantylizm, choroba i destrukcja nieuchronnie i wielkimi krokami zmierzają do naszych dzieci ...Niczem kostucha do człowieka na łożu śmierci...Po co więc kłótnie na temat karania śmiercią...?
*P. Milska - Wrzosińska została ponoć posądzona przez Kingę Dunin o utajony homoseksualizm, bo sprzeciwia się adoptowaniu dzieci przez pary homoseksualne…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz