08 grudnia 2007

Potęga podświadomości...



Już od dawna towarzyszy mi przeświadczenie (po przestudiowaniu wielu definicji zdrowia WHO), że zdrowie nosi w sobie cechy prawicowości. Dlaczego? Bo zdrowy człowiek ma poczucie własnej tożsamości, a ta z kolei uwarunkowana jest świadomością swej przeszłości. Prawdziwie zdrowy, czy zbliżający się ku zdrowiu człowiek, nie odcina się od swej historii, akceptuje ją, nie uważa jej za anachroniczną, lecz sięga po nią, zmierza się z nią, jak z najwyższym DOBREM, by czerpać z niej źródeł samoświadomości TERAZ. Prawdziwie zdrowy człowiek nie boi się zanurzać w oceanie swej podświadomości, czyli przeszłości. Nie szuka “gwałtownie (…) uchwytów pozwalających utrzymać się na powierzchni chaosu zjawisk”, lecz nurkuje czasem do niej, by lepiej zrozumieć co ma miejsce dzisiaj.

Sztuka “harmonijnej syntezy interesów partykularnych” będzie możliwa wówczas, gdy nie będziemy odcinać się od własnych potrzeb,własnych korzeni, lecz zdobędziemy świadomość, że “JA, to JA, a Ty to Ty” i że prawdziwie kochać, to kochać jak samego siebie, czyli mieć na uwadze także i potrzeby własne.

I to jest warunkiem autentycznej progresji…


16 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Mierzyć się ze swą historią jak z najwyższym dobrem?
Jakoś wydaje mi się to mało platońskie, ale co gorsza po prostu niesłuszne. "Własna historia" (jakkolwiekk to rozumieć: moja osobista przeszłość, historia mego narodu, kultura, z której się wywodzę) jest zwykłym faktem. Od faktów nie należy się odcinać, bo to jest po prostu niemądre (sądzę, że Pani notka odnosi się głównie do ludzi, którzy chcą się odciąć), ale nie należy się także z nimi mierzyć. Świadomy "kalos kai agatos" platończyk po prostu zna przeszłość, bo bez tego nie ma kultury. Roślina, która odcina się od korzeni(rośliny nie są takie głupie!) umiera i basta. Duch odcięty od kultury przestaje być duchem.
Proszę wybaczyć, jeśli źle Panią zrozumiałem, ale tak jak Pani to sformułowała, wydaje mi się to trudne do przyjęcia.

Anonimowy pisze...

Nurkując w oceanie podświadomości można sie potłuc, bo jest całkiem suchy.
W każdym razie JA jest ważniejsze niż Ty, ale to nic nowego, to widać w każdym poście.

Venissa pisze...

@Jeszcze trzeźwy, wiesz, że w tej chwili powiedziałeś o sobie bardzo dużo? :)

"Nurkując w oceanie podświadomości można sie potłuc, bo jest całkiem suchy."

Tak się boisz skonfrontować z autentycznym JA, że już teraz syczysz z bólu.

"całkiem suchy", bo masz wypalone,albo zamrożone emocje.

Jednym słowem zaprezentowałeś typowy mechanizm obronny neurotyka, który ucieka przed spojrzeniem sobie oczy.

"W każdym razie JA jest ważniejsze niż Ty, ale to nic nowego, to widać w każdym poście."

Pewnie, że ważniejsze. każdy zdrowy psychicznie człowiek,najpierw kocha siebie, a później innych. W przypadku odwrotnym, mamy do czynienia z EGOIZMEM...

@ Panie Michale Bąkowski

Obawiam się, że Pan trochę zbyt mało wykazał się w tym momencie wyobraźnią. Tak, czasami trzeba się zmierzyć z AUTENTYCZNĄ historią, a nie zafałszowaną. Trzeba mieć ODWAGĘ stawić czoło prawdzie.Jestem pewna, że o tym pamiętali platończycy, zwłaszcza, gdy Platon tak pięknie pisał o DOBRU, PRAWDZIE, PIĘKNIE, a więc o ZDROWIU. No i o autentycznej miłości. A o tym wszystkim nie może być mowy, gdy nie stać nas na odwagę zmierzenia się z bolesną dla duszy prawdą.

Anonimowy pisze...

To jest oczywiście słuszne, ale tak wyrażone jak wcześniej nie da się utrzymać. Patrzeć w oczy prawdzie trzeba zawsze i wszędzie.
O zafałszowanej historii nie mam nic do powiedzenia, bo z definicji NIE jest prawdą.
W Pani oryginalnej notce wybite wielkimi literami jest najwyższe DOBRO - ale żeby nie wiem jak rozciągać znaczenie tego terminu, to nie może ono zawierać historii.
Chętnie przyznaję się do braku wyobraźni. Przyzna Pani jednak chyba, że to nie jest "zadaniem" czytelnika. Kiedy czyta Pani Platona (nawet w tym koszmarnym przekładzie Witwickiego), to myśli Pani (tak sądzę): "Otóż to! to jest dobrze powiedziane!" itd. Chciałem tylko delikatnie wskazać, że to chyba nie było trafnie powiedziane.

Anonimowy pisze...

Czyżbym miał do czynienia z psychologiem albo psychiatrą? Bo psychoanaliza jest co najwyżej paranauką, z pomieszanymi pojęciami,
służącą jedynie do robienia kasy na frustratach ze średniej klasy.
Już nic więcej nie powiem, bo sie okaże,że jestem zboczeńcem albo zbrodniarzem, ośmielając sie mieć inne niż nielogiczne, zdanie.

Anonimowy pisze...

Rozumiem, że nie wiesz co to egoizm bo to łacińskie słowo.Ale
I tak Cie kocham za:

Patriotyczne serduszko (choc nie tak dobre jak myślałem),
Polisensoryzm (inni ludzie nie mają zmysłów),
Dr.Bąbla z psychologii dla kucharek,
Muzyczne pisanie (gdzie ono jest?)
Jasnowidza z Człuchowa i inna magię, a szczególnie
psychoanalizę, która wmawia nam, że kieruje nami
nie psyche, tylko popędy seksualne.
Za rozpaczliwe próby zostania kim innym niż jesteś,
choć Twoja prawdziwa osobowość podoba mi sie najbardziej,
Za to, że osobowości nie odróżniasz od jaźni,
Za konieczność nauczania i pouczania wszystkich,
I za tysiąc innych rzeczy o których inni nie muszą wiedzieć.
Proszę to i inne moje komentarze skasować zaraz po przeczytaniu. To
tylko dla Ciebie, nie mam innej możliwości, wiesz o tym.

Venissa pisze...

Nie kompromituj się panie L.! Kompromitujesz się brakiem elementarnej wiedzy. Siedzisz mentalnie cały czas w XIX wieku.

Popędy seksualne? Nierozładowane? To zastanów się nad tym co wyprawiałeś przez ostatnie kilka miesięcy, mimo że u mnie w domu żałoba! Zazdrosny byłeś o moje uczucia,myśli kierowane w stronę OJCA!

Wciskałeś się na siłę w moje życie, pomimo moich próśb o zaprzestanie, czy jakiekolwiek pauzy!

Venissa pisze...

@ Trzeźwy, Tobie się tylko wydaje żeś trzeźwy. Nie panujesz nad swoimi emocjami. Wczytaj się w swoje zdania. Ile w nich nierozładowanej agresji. Intelektualizujesz. tworzysz neurotyczne teoretyjki, przeceniasz racjonalizm. Czyżbyś był stałym czytelnikiem "Racjoanlisty" i "Faktów i mitów"?

Venissa pisze...

@Trzeźwy, możemy dyskutować dalej, ale jak już tu piszesz, to nie stylem człowieka, który tu wparowuje, by robić zadymę i rozładowywać własne frustracje...

Venissa pisze...

@Michał Bąkowski

Szanowny Panie Michale!
Takie ma Pan ładne i "miękkie" imię, a tak ostrym, niemalże racjonalisty językiem pisze. Może mniej staccato, delikatniejsze akcenty na mocnej części taktu, to muzyka słów Pańskich będzie bliżej "musica mundana", niżeli " musica humana" :)

Ale dlaczego nie da się utrzymać? A ja jednak proszę o uaktywnienie wyobraźni. Tu mamy do czynienia z językiem "muzycznym", pełnym symboli, metafor i nie do końca dookreślonych desygnatów. To język impresjonistów, który ma skłonić do głębszych przemyśleń i sprawić, by na wierzch wypłynęły te cząstki, które nie są dostępne nam na co dzień....

Niezafałszowana historia jest na ogół głęboko ukryta.W dalszym ciągu nie przekopano archiwów IPN-u. Stanęliśmy w miejscu. Wraz z nadejściem Tuska, znów nastąpił regres.Komorowski z Tuskiem chcą przywrócić WSI i znów karzą nam wypływać na powierzchnię oceanu i patrzeć na historię - maskę.

"O zafałszowanej historii nie mam nic do powiedzenia, bo z definicji NIE jest prawdą."

A jednak pan coś powiedział. Ale czy zawsze ma Pan pewność, że ma do czynienia z prawdziwą historią?

"W Pani oryginalnej notce wybite wielkimi literami jest najwyższe DOBRO - ale żeby nie wiem jak rozciągać znaczenie tego terminu, to nie może ono zawierać historii."

Jak to? Prawdziwe DOBRO może być właśnie w samym fakcie, że zmierzamy się z naszą autentyczną historią, a nie z tym, co sobie racjonalizujemy, czy nadbudowujemy teoretyjkami, które w trakcie życia stworzyliśmy sobie, jako fałszywie pojęte "koło ratunkowe", które ma nam utrudniać zanurzenie się w oceanie przeszłości.
DOBREM jest właśnie to, że mamy odwagę zmierzyć się z autentyczną historią, PRAWDĄ, choćby najbardziej bolesną. Tylko Prawda nas wyzwoli. "Katharsis",to warunek prawdziwego POSTĘPU, a nie odcinanie się od niej. Postępowość w wydaniu lewackim jest FAłSZEM i tylko FAŁSZEM i niczym więcej!

"Chciałem tylko delikatnie wskazać, że to chyba nie było trafnie powiedziane."

Co nie było trafnie powiedziane?:)

Pozdrawiam

Anonimowy pisze...

Venisso!

Zmuszasz mnie do obrony, której wolałbym tu uniknąć.
Po pierwsze, każda, życzliwą krytykę uznajesz za agresję, w której to Ty jesteś mistrzynią.
Po drugie, dyskusja z Tobą byłaby rozmową ze ślepym o kolorach. Tego o czym mówię
nauczono mnie na studiach i podczas pracy w wiesz jakim szpitalu i to nie w XIX
ale prawie pod koniec XX wieku, podczas gdy Ty swoją wiedzę czerpiesz z całkiem innych źródeł.
Nigdzie nie wspominałem o niezaspokojonych popędach, a o podstawach psychoanalizy możesz
przeczytać nawet w popularnonaukowej Wikipedii.
Niepotrzebnie przytoczone przez Ciebie sprawy osobiste wyglądały zgoła przeciwnie,
o czym przeczyta każdy śledzący Twoje komentarze w tym okresie na Salonie24 i innych forach.
Więcej publicznie powiedzieć nie mogę.

Venissa pisze...

@do L.!

Nie zmienię swojego przekonania, że Twoje pojęcie o psychoanalizie jest na poziomie Wikipedii albo XIX medycyny. NIe zmienię. Irytujące jest to, jak wielu lekarzy uważa się, że pochłonęli całą prawdę, gdy ich edukacja zakończyła się w połowie XX w.Nauka poszła dalej, a naukę nie czerpie się tylko z kartek, ale i doświadczenia. A tego Ty w tym zakresie nie posiadasz.Kojarzenie współczesnej psychoanalizy z psychoanalizą archaiczną jest tu brzmi tu bynajmniej jakąś naiwnością, albo do celowego obrzydzenia z powodu nieuświadomionych jakichś lęków.Zwłaszcza, gdy próbuje się wmówić,że Hitler nie jest odpowiedzialny za śmierć milionów ludzi, a w każdym Żydzie widzi się ucieleśnienie zła. A tak nie jest.Stąd rozumiem awersję Twą do nawet uczniów Freuda, którzy z wieloma jego teoriami się nie zgadzali i poszli dalej, odwołując się do współczesnych danych z zakresu nauk medycznych.

Za agresję uznaję ciągłe mnie naciskanie do poświęcania NIEUSTANNEJ uwagi Twojej osobie oraz dzwonienie na komórkę bez wcześniejszej zgody.

Naciskanie na moją osobę, aby wciągnąć mnie w swoje niezaspokojone potrzeby, pomimo mojego wyraźnego i stanowczego NIE, też uważam za przejaw agresji.

Jest też takie powiedzenie: "Zagłaskać kogoś na śmierć".

Słowa miłe, a czyny jakie?

I można by tu dopatrzeć się jeszcze wiele niespójnych sygnałów, wysyłanych przez Ciebie. Ja nie pozwolę wciągać się w czyjeś gierki.

Tak, to z Tobą jest rozmawianie o kolorach, jak ze ślepcem, gdy dysponuje się tak różną wiedzą nt. agresji., choćby.

Wy lekarze myślicie, że zjedliście patent na wszystko, a wszystkich psychologów uważacie za GłUPKÓW. Nie uważasz, że to zarozumiałość?

Tak, tak. Nauczono Cię psychoanalizy w trakcie stażu w latach 60-tych, nie rozśmieszaj mnie. W tamtych czasach, to tylko szprycowano chemią i ew. próbowano stosować treningi relaksayjne. Pewnie, że wygodniej jest sobie posiedzieć przy komputerze, niż wykonać solidny wysiłek umysłowy i popracować nad analizą autentycznych problemów.Lepiej wpychać komuś piguły.

Jakie sprawy osobiste, jaki Salon24? Czy znów nie przeginasz?

Anonimowy pisze...

Droga Pani,
Leżałem w gorączce nieświadom, jakie tu się rzeczy dzieją na Pani poletku; czuję się trochę tak, jakbym podsłuchiwał przez ścianę. Bardzo to było ciekawe, ale pozwoli Pani, że teraz włączę sobie 82 Kantatę Bacha (na pewno wie Pani, która to).
Co było nietrafnie powiedziane: NAJWYŻSZE dobro. Nie powiedziała Pani przecież, że to jest JAKIEŚ dobro, ale że najwyższe. Mnie się to wydaje nietrafne, niesłuszne, nie do utrzymania itd.
Co do fałszu, wydaje mi się, że popadliśmy w konfuzję semantyczną.
Prawda jest jedna, ale nam w tej formie niedostępna, ze względu na niedoskonałość naszego poznania. Gdyby nasze poznanie było doskonałe, to nie istniałaby blogosfera, bo nie byłoby dwóch różnych opinii na temat jednej prawdy. Prawda historii też była jedna, kiedy się wydarzyła, ale historia jako nauka nie jest nauką o faktach, tylko nauką o źródłach, i w tym leży podstawa historycznego fałszu. Nigdy zatem nie możemy mieć pewności, że mamy do czynienia z historyczną prawdą.
Atoli, jak mówi rosyjskie przysłowie: "Wsiech nie pieriejebiosz. No, staratsia nada!"
Tak samo rzecz się ma z prawdą: trzeba się starać. Szukajcie, a znajdziecie.

Anonimowy pisze...

Szanowny Panie Bąkowski!
Powinienem był przeprosić Pana wcześniej, zapomniałem w ferworze dyskusji.To ja wzbudziłem w naszej gospodyni taki nastrój, przypuszczając, że ten post był skierowany do mnie (opowiadałem tej Pani o Dubaju-to zdjęcie, nie mające chyba związku z historią, chyba że "naszą") i czując sie wywołanym do odpowiedzi.Zresztą o moim stosunku do psychoanalizy i Freuda też wiedziała od początku naszej znajomości, więc to nie z tego powodu ta agresja, której mimowolnym uczestnikiem stał sie Pan i Pana słuszny zresztą pogląd.
Jeszcze raz przepraszam i dodam, że nasza urocza gospodyni ma zawsze rację i nie może być od tego wyjątku.

Anonimowy pisze...

Venisso!

Jesteś znakomitym psychologiem i znasz się na ludziach (tylko na mnie sie nie poznałaś).
Z powodu zgrzybiałego wieku kiepsko widzę jednym okiem, a drugim nie to co potrzeba a także dlatego, że mnie sie ramka w komputrze omskła, nie zauważyłem co ten bąkowski napisał w ostatnim zdaniu.
Cofam wszystkie przeprosiny, ten podglądacz, podsłuchiwacz, "myśliciel" i "historiozof" przytacza rosyjskie przysłowie, którego prawdziwa i kulturalna wersja brzmi: wsiego nie pierierabotajesz...
Masz pełne prawo wyzwać typa od chamów, przy okazji możesz i mnie jeśli Cię to ucieszy,i tak załatwiłaś mnie na amen.

Anonimowy pisze...

Drogi Panie,
Niesłusznie Pan przeprasza, moja uwaga nie była napisana poważnie, tylko jak by powiedzieli Anglicy "tongue in cheek".
Natomiast nie ma Pan racji, co do rosyjskiego przysłowia. Czerpie Pan wiedzę o nim najwyraźniej z Boya, który przytaczał je przy różnych okazjach, ale Boy nie mówił po rosyjsku. Ponieważ jest to mało znana historia to ją tu prztoczę wraz ze źródłem: Józef Mackiewicz, Anegdota rosyjska, Wiadomości, Londyn 1969.
A było tak:
Dwóch kornetów gwardii siedziało przy osobnych stolikach w kasynie oficerskim. Siedzieli milcząc, aż nagle jeden wezwał kelnera i zażądał papieru i ołówka. Naskrobał parę słów, wyjął pistolet i palnął sobie w łeb. Wtedy drugi kornet podszedł do stolika samobójcy, by spojrzeć na kartkę i odczytał: "Wsiech nie pieriejebiosz!" Uśmiechnął się z politowaniem nad taką przyczyną samobójstwa i powiedział: "Wot durak. No staratsia nada!"