Na portalu Niezależna.pl natknęłam się na taką oto ciekawostkę:
KAWA ZA "ZDROWAŚKĘ"
Kawa czy coca-cola za odmówienie określonej liczby modlitw? Tak działa kawiarnia Jedro w Zagrzebiu. Cola to tylko pięć „zdrowasiek”, a za cappuccino należą się cztery "Ojcze nasz".
W lokalu nie podaje się napojów alkoholowych, a przedsięwzięcie finansuje lokalna parafia. – Kiedy zaczynaliśmy, mieliśmy zaledwie 5 stolików. Przychodziło jednak tylu ludzi, że teraz jest ich już 20, a będzie jeszcze więcej – opowiada rozradowany rzecznik przybytku.
Nie można zaprzeczyć, że to ciekawy pomysł na połączenie edukacji religijnej i spotkań towarzyskich przy filiżance wybornej kawy."
Muszę przyznać, że bardzo mnie udziwiła ta metoda pogłębiania wiary u katolików. Zachęcanie do pielęgnowania potrzeb duchowych, przez oddziaływanie na popędy biologiczne? I to jeszcze przy użyciu środków uzależniających? Słyszałam, że producent coca coli dosypuje do niej jakieś środki narkotyczne, by uzależnić konsumenta od tegoż napoju. Poza tym, nie od dziś wiadomo, że kofeina jest środkiem mocno stymulującym CUN oraz układ krążenia.Nie zdziwiłoby mnie, gdyby po odmówieniu kilkudziesięciu "zdrowasiek", czy "Ojcze nasz", klient dostał szału i zdemolował lokal. Albo inna hipotetyczna wersja wydarzeń - po prostu wykopyrtnąłby się na zawał serca, bądź udar mózgu i wylądował na tamtym świecie...Kto wziąłby odpowiedzialność za śmierć człowieka?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz