21 lipca 2007

Uważajmy na moralizatorów


To jeden z punktów, poruszonych przez J. Santorskiego w książce: Ludzie przeciwko ludziom? Jak żyć we współczesnej Polsce, "Świat Książki", Warszawa 2004, s.106.

Pozwolę sobie przytoczyć bardzo znamienny fragment, który powinni sobie wziąć do serca ci, którzy uprawiają tzw. medialną psychuszkę:

Wielu ludzi, zwłaszcza zmęczonych życiem, zagubionych, potrzebuje kogoś, kto powie jednoznacznie, co jest dobre, a co złe (…). Kto ma skłonność do oceniania innych, wchodzenia w rolę moralisty? Często osoby, które nawet nie zdają sobie sobie sprawy, że demony, z którymi walczą, które demaskują i potępiają, jako zlokalizowane gdzieś “na zewnątrz”, tkwią głęboko w nich samych. Jest to przejaw zjawiska “rzutowania” czy “projekcji”. Przyjrzyj się ludziom, którzy krytykują, potępiają (…).

Myślę, że psycholodzy, terapeuci muszą bardzo uważać, zwłaszcza gdy w towarzystwie lub publicznie mówią o kimś, ze jest “zaburzony” albo “zdemoralizowany”. Dla wielu ludzi jesteśmy autorytetami, etykiety które nadajemy mogą być nietrafne, nadmiarowe i krzywdzące. Przychodzą też chwile, kiedy sami możemy się stać obiektem pełnej nienawiści projekcji”.

Mądre słowa i każdy pseudo autorytet medialny powinien się zastanowić nad nimi.

Z drugiej strony, gdy czytam je (a nie ukrywam, że przerabiałam podobne kwestie na szkoleniach w IPiN-ie w Warszawie) nachodzą mnie pewne wątpliwość. Czyżbym jeszcze do końca nie przetrawiła tego tematu?

Gdy człowiek w końcu uruchomi w sobie opisany wyżej sposób myślenia, to dochodzi do wniosku, ze w ogóle nie powinien myśleć i oceniać okoliczności, w których się znajduje, nie dokonywać selekcji bodźców na te DOBRE dla niego, czy dla innych i na te ZŁE. Czy takie podejście: nie oceniaj, nie “diagnozuj”, zwłaszcza krytycznie, bo możesz spotkać się z zarzutem, że rzutujesz swoje wnętrze na “obiekt” (tzw. projekcja nieempatyczna) nie stanowi li aby tu jakowejś pułapki? To tak, jakby za tym stwierdzeniem ukryty był przekaz: “nie myśl, nie oceniaj, bądź tolerancyjny na wszystko co cię otacza, czyli bądź bezkrytyczny i bezwolny. W przeciwnym razie będziesz posądzony o rzutowanie własnych “demonów” i “prywatnych świrów”. Moim zdaniem niebezpieczeństwo takiego myślenia (nieustanne kontrolowanie siebie, czy aby nie projektuje się swych myśli, uczuć na zewnątrz) tkwi w tym, że może ono prowadzić do tzw. zależności wtórnej, zwłaszcza, gdy nosiło się ją w sobie wcześniej, chodź by jej okruchy…A wielu Polaków takie cechy w sobie ma. To już udowodnione...

Brak komentarzy: