To jeden z punktów, poruszonych przez J. Santorskiego w książce: Ludzie przeciwko ludziom? Jak żyć we współczesnej Polsce, "Świat Książki", Warszawa 2004, s.106.
“Wielu ludzi, zwłaszcza zmęczonych życiem, zagubionych, potrzebuje kogoś, kto powie jednoznacznie, co jest dobre, a co złe (…). Kto ma skłonność do oceniania innych, wchodzenia w rolę moralisty? Często osoby, które nawet nie zdają sobie sobie sprawy, że demony, z którymi walczą, które demaskują i potępiają, jako zlokalizowane gdzieś “na zewnątrz”, tkwią głęboko w nich samych. Jest to przejaw zjawiska “rzutowania” czy “projekcji”. Przyjrzyj się ludziom, którzy krytykują, potępiają (…).
Myślę, że psycholodzy, terapeuci muszą bardzo uważać, zwłaszcza gdy w towarzystwie lub publicznie mówią o kimś, ze jest “zaburzony” albo “zdemoralizowany”. Dla wielu ludzi jesteśmy autorytetami, etykiety które nadajemy mogą być nietrafne, nadmiarowe i krzywdzące. Przychodzą też chwile, kiedy sami możemy się stać obiektem pełnej nienawiści projekcji”.
Z drugiej strony, gdy czytam je (a nie ukrywam, że przerabiałam podobne kwestie na szkoleniach w IPiN-ie w Warszawie) nachodzą mnie pewne wątpliwość. Czyżbym jeszcze do końca nie przetrawiła tego tematu?
Gdy człowiek w końcu uruchomi w sobie opisany wyżej sposób myślenia, to dochodzi do wniosku, ze w ogóle nie powinien myśleć i oceniać okoliczności, w których się znajduje, nie dokonywać selekcji bodźców na te DOBRE dla niego, czy dla innych i na te ZŁE. Czy takie podejście: nie oceniaj, nie “diagnozuj”, zwłaszcza krytycznie, bo możesz spotkać się z zarzutem, że rzutujesz swoje wnętrze na “obiekt” (tzw. projekcja nieempatyczna) nie stanowi li aby tu jakowejś pułapki? To tak, jakby za tym stwierdzeniem ukryty był przekaz: “nie myśl, nie oceniaj, bądź tolerancyjny na wszystko co cię otacza, czyli bądź bezkrytyczny i bezwolny. W przeciwnym razie będziesz posądzony o rzutowanie własnych “demonów” i “prywatnych świrów”. Moim zdaniem niebezpieczeństwo takiego myślenia (nieustanne kontrolowanie siebie, czy aby nie projektuje się swych myśli, uczuć na zewnątrz) tkwi w tym, że może ono prowadzić do tzw. zależności wtórnej, zwłaszcza, gdy nosiło się ją w sobie wcześniej, chodź by jej okruchy…A wielu Polaków takie cechy w sobie ma. To już udowodnione...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz