Ciekawe myśli zaprezentował jeden z prawicowych blogerów Unicorn:
""Zmuszanie ludzi otępiałych do wysiłków intelektualnych ponad ich siły nie służy interesom prawicy. Generuje jedynie złość do nas. A przecież złościć się mają na tamtych?"
To prawda, myślenie często boli. W świecie psychoanalityków twierdzi się,iż myślenie jest tym bardziej bolesne, im słabsze "ego" jednostki. Gdy wysiłek umysłowy jest nie do zniesienia, bliższa się staje zasada przyjemności. To osłabia lęki przed rozpadem i dezintegracją.
Do podstawowych mechanizmów obronnych, które mają chronić "wyborcę" przed bolesnym myśleniem należą:
- halucyjnacje, czy odrealnione fantazje,
- wyparcie,
- wycofanie z procesów introjekcyjno - projekcyjnych (które leżą u podłoża myślenia; inaczej mówiąc wycofanie schizoidalne i całkowity brak zainteresowania rzeczywistością społeczno - polityczną),
- rozszczepienie własnego ja, obiektu i aparatu psychicznego oraz jego funkcji (jednostka postrzega w kolorach czarno - białych; stąd często politycy PO dzielą świat polityczny na czarno - biały: "czarny PiS" i "białe PO"),
- projekcyjna identyfikacja, przez którą ja pozbywa się odszczepionych aspektów, które inaczej prowadziłyby do psychicznego bólu i umieszcza je w innym (stąd tak łatwo wywołać wśród wyborców PO nienawiść do wyborców i polityków PiS-u).
Zatem zachęcanie wyborców PO do myślenia wywołuje w nich silny niepokój i opór, co prowadzi do reagowania na rzeczywistość z pozycji schizo - paranoidalnej. Doskonale to wykorzystują PR-wcy Tuska, odwołując się w komunikacji z wyborcami do zasady przyjemności i podtrzymywania ich w stanie rozszczepionego "ego". W ten sposób unikają nienawiści wymierzonej we własną partię i czyni ją wyidealizowanym i omnipotentnym obiektem. Nienawiść idzie w kierunku merytorycznego PiS-u.
Czy zatem prawicowi blogerzy mają rezygnować z inteligentnego języka?
Freud i Melanie Klein twierdzili, iż samowiedza prowadzi do większej integracji self, a co zatem idzie wnosi wewnętrzny pokój i społeczną harmonię. Z kolei wg Biona, integracja rozszerza pojemność "ego" - zwiększa odwagę do tolerancji większego poziomu emocjonalnych turbulencji, znoszenia egzystencjalnego ryzyka, osobistego, czy społecznego dysonansu.
Uwzględniając zatem wymienione wyżej prawidłowości myślenia i niemyślenia, prawicowi blogerzy winni zmodyfikować zasadę komunikacji z odbiorcą liberalnym - przeformułować język na "przyjemny", stopniowo przestrajając go w kierunku zasady rzeczywistości...Tak jak ma to zresztą miejsce w pracy z pacjentami...
PS. Komunikat/postulat skierowany do pisarzy prawicowych, a nie czytelnika liberalnego:)