19 listopada 2008

Czy to już koniec mojego poparcia dla PiS-u?

Zaczynam się coraz b-j niepokoić tym co dzieje się wewnątrz partii PiS-u. Moje odczucia opieram m.in. na podstawie zachowania Małgorzaty Gosiewskiej, która idzie do programu Ewy Drzyzgi w TVN nadawać na swojego byłego męża - czołowego przedstawiciela partii, do której sama także należy. Nie mogłam i do tej pory nie mogę zrozumieć, dlaczego ta kobieta wymierza, także pośrednio ,we własną partię, w prawą rękę J. Kaczyńskiego!

uż druga osoba z rzędu zasugerowała mi, że jakieś skrzydło PiS-u, b-j liberalne, chce odsunąć od dotychczasowej władzy Gosiewskiego. Ktoś zawistny, kto wszystkie zasługi tego faceta chce sobie przypisać i odebrać mu dotychczasową władzę (bezsprzeczne, namacalne zasługi dla regionu, na terenie którego działał).

Jakież było moje zaskoczenie, gdy postawiłam takie pytanie na forum KP PiS! W mig wycięto moje pytanie! Moderatorzy, związani m.in. ze stroną IV RP, powiadomili mnie, że powielam wątki (jakie wątki powielam, jak wpisałam się po raz pierwszy po kilku miesiącach nieobecności), że każdy taki następny wyląduje w koszu!

To skandaliczne! Napiszę do samego administratora -Tomka, a może i nawet do samego Gosiewskiego wyślę jakiegoś maila, bo to czego przed chwilą doświadczyłam, to zachowanie SKANDALICZNE! Nie spodziewałam się tego, że spotka mnie coś takiego - osobę, która do tej pory głosowała na PiS!

Kaczyński miał rację, że nic dobrego internet nie może wnieść dla PiS-u. Ludzie, którzy zostali zatrudnieni do prowadzenia forum KP PiS , to jedna wielka porażka dla partii Kaczyńskich! Takie traktowanie dotychczasowych wyborców tej partii jest NIE DO PRZYJĘCIA. Oni zamiast żeby przyciągać do partii, jak najwięcej Polaków, robią dosłownie wszystko na odwrót!

Jeśli tak będzie się traktować dotychczasowych i potencjalnych wyborców PiS-u, to nigdy więcej na tę partię NIE ZAGŁOSUJĘ!

Okazuje się, że stawanie w obronie Gosiewskiego i powoływanie się na to, co zrobił dotychczas dla regionu i wyrażenie swojego oburzenia dla zachowania jego byłej żony - jest czymś, co należy natychmiast wyrzucić do KOSZA! A ja jako dotychczasowy wyborca PiS-u nie mam prawa zadawać pytań. W końcu dla kogo zostało utworzone to forum, jak nie dla wyborców?

Moderatorzy - smarkateria - z forum KP PiS - utwierdziła mnie w tym,że ktoś wewnątrz partii, chce zniszczyć Gosiewskiego, a zadane przez mnie pytanie, wywołało poczucie zagrożenia w tych, co chętnie by się go pozbyli!
Ręce opadają! Widzę, że PiS, na które do tej pory głosowałam, już nie istnieje! To chyba była jakaś jedna wielka ILUZJA!
P.S.
Zdążyłam się jedynie tylko dowiedzieć (zanim zniknął wątek zamieszczony przeze mnie w Hyde Parku), że Kaczmarek nie jest jedynym z listy... Jakiej i czyjej listy? Co to za rozsyłanie plotek nastronie KP PiS?

18 listopada 2008

Neurotyczna duma Małgorzaty Gosiewskiej

Dzisiejsze media reklamują program Ewy Drzyzgi "Rozmowy w toku". W najnowszym odcinku wielki "hit" - wywiad z Małgorzatą Gosiewską, byłą małżonką polityka PiS-u - Edwarda Gosiewskiego. Fragmenty rozmowy redaktorki z Gosiewską można zobaczyć tutaj:
http://www.onet.tv/28962,4451,1,4181306,1,1,0,0,wideo.html#forum:NCwyNjAsOCw1Nzk1NzU4LC0xLDAsMCxmb3J1bTAwMS5qcw==
Co mnie m.in. uderzyło w wypowiedzi Gosiewskiej; gdy Drzyzga zapytała się, dlaczego wyprowadziła się ze wspólnego mieszkania, Gosiewska odpowiedziała: "Bo to nie było moje mieszkanie, a poza tym byłam zbyt DUMNA".
No właśnie "dumna"! Od razu nasunął mi się termin psychoanalityczny, której autorką była Karen Horney - "DUMA NEUROTYCZNA".
Karen Horney, twierdziła m.in.:
"Drugim istotnym źródłem nerwicy, na jakie wskazuje Horney, jest wyidealizowany, a więc nieautentyczny obraz siebie. Owo wyidealizowane własne "ja" w nerwicy otrzymuje status bardziej realnego, aniżeli "ja" prawdziwe [14]. "Samoidealizacja – pisze Autorka – w jej różnorodnych aspektach – jest fenomenem, który proponowałabym nazwać neurotycznym całościowym rozwiązaniem, to znaczy rozwiązaniem nie tyko poszczególnego konfliktu, ale takim, które w istotny sposób zapewnia zaspokojenie wewnętrznych potrzeb zrodzonych w jednostce w danym okresie" [15]. To tutaj tkwi główne źródło marnotrawienia potencjału jednostki. Cała bowiem energia, jaka mogłaby zostać zrealizowania w procesie autentycznego rozwoju jednostki, zostaje wyeksploatowana do prób urzeczywistnienia "ja" idealnego. W pogoni za własną nierealną, wyimaginowaną wielkością, człowiek wchodzi w stan przeróżnych konfliktów z własnym realnym "ja". Nie mogąc osiągnąć stanu idealności, jednostka cierpi, męcząc się sama z sobą.

Jednym z najtrudniejszym problemów nerwicy jest gloryfikacja siebie. Według Horney "są to dążenia do wartości absolutnych, nieograniczonych, nieskończonych. To, co byłoby poniżej absolutnej odwagi, mistrzostwa czy świętości, nie może pociągać neurotyka powodowanego obsesją pogoni za wielkością" [16]. Neurotyk nie dostrzega wyraźnie ani nierealności swoich żądań, ani też przeszkód, które realnie uniemożliwiają urzeczywistnienie jego dążeń. Żyje on w błędnym przekonaniu, że w istocie może on wszystko. Do pokonania jest tyko jedna przeszkoda. Horney cytuje wypowiedź jednego ze swoich pacjentów, który stwierdził: "Gdyby nie rzeczywistość, wszystko byłoby ze mną w porządku" [17]. Neurotyczne cierpienie powiązane jest z brakiem jasnej i wyraźnej odpowiedzi na pytanie: jak naprawdę jest? Z jednej strony duma nie pozwala neurotykowi zaakceptować prawdy o sobie takim jakim on naprawdę jest, z drugiej zaś nie jest on w stanie osiągnąć stanu na miarę swojego własnego wyidealizowanego wyobrażenia. Sprzeczność zaczyna wypełniać wnętrze neurotyka. Odtąd będzie on walczył w sobie z realnym obrazem rzeczywistości. Jego celem jest bowiem potwierdzenie idealności. Duma nie pozwala uczynić mu na tej drodze ani jednego kroku w tył. Jeżeli będzie trzeba, gotów jest paktować z samym nawet diabłem. "Diabeł – pisze Horney – czy jakakolwiek inna forma spersonifikowanego zła kusi jednostkę udręczoną materialnymi lub duchowymi strapieniami obietnicą daru nieograniczonych mocy. Warunkiem korzystania z owych nadprzyrodzonych sił jest jednak zaprzedanie duszy diabłu, wyrok piekła. Pokusa taka nawiedzić może każdego, zarówno bogatego, jak ubogiego duchem, odwołuje się bowiem do dwóch potężnych ludzkich pragnień: tęsknoty za tym, co supremalne, nieograniczone, oraz poszukiwania łatwego wyjścia z trudnej sytuacji"[18]. Pozostając przy tym obrazie, można powiedzieć, że za obietnicę osiągnięcia wszystkiego człowiek ma zapłacić tylko jedną cenę, ma wyrzec się siebie. W ten sposób w życiu człowieka rozpoczyna się straszny dramat – dramat piekła. "Gdy człowiek sięga po doskonałość w kategoriach niedościgłego absolutu – wyjaśnia Autorka – rozpoczyna dzieło samozniszczenia. Kiedy zawiera pakt z diabłem, obiecującym mu wielkość i chwałę, musi się godzić na piekło – piekło we własnym wnętrzu" [19].

Prawem, które rządzi wszelkim piekłem jest nienawiść. Dosięga ona w destrukcyjny sposób neurastenika. Nienawidzi on siebie i gardzi samym sobą za to, że jest mały, mierny, beznadziejny, daleki od ideału, którym powinien przecież być. Zgniewany jest nie tylko na siebie, ale na wszystko i na wszystkich, którzy winni są tej jego tragicznej sytuacji. Nie muszą oni wcale wiele robić. Wystarczy, że są świadkami jego małości. Neurastenik krzyczy w sobie słowami Jeana Paula Sartre’a: "piekło to inni!". Z drugiej strony człowiek ten potrzebuje jak wody i tlenu do życia poprawnych relacji z innymi. "Nasz pacjent – pisze Horney – według własnego odczucia zajmuje tak niską pozycję w hierarchii ludzkich wartości, że czuje potrzebę usprawiedliwienia swej egzystencji, udowodnienia sobie, że jest coś wart" [20]. Próbując je zdobyć, znów pogardza sobą za to, że nie potrafi być zawsze sobą. Tworzy bowiem albo relację "nad innymi" – prezentując swoisty charakter "ja" władczego, albo relację "pod innymi" – tworząc obraz "ja" pokornego (w negatywnym sensie rozumienia pokory jako poddaństwa, rezygnacji z siebie).
(...)
Ostatecznie człowiek chory na nerwicę doświadcza braku bezpieczeństwa, czuje w sobie potrzebę absolutnej akceptacji ze strony innych (albo akceptacja bezwarunkowa i całkowita, albo żadna), potrzebuje innych nie potrafiąc jednocześnie nawiązać właściwych z nimi relacji. Chce być kochanym, nie potrafiąc kochać. Na przeszkodzie staje jego własne dumne "ja", wyniesione tak wysoko, że w żaden sposób nie można go dosięgnąć."
http://psychologia.net.pl/artykul.php?level=376
Ponadto psychologowie twierdzą, że do rozwodu dochodzi najczęściej wówczas, gdy małżonkowie nie potrafią się ze sobą komunikować; jedna ze stron wykazuje także niewłaściwą tożsamość płciową na płaszczyźnie psychologicznej. Nierzadko jest właśnie tak, że to kobiety są winne tego, że mąż odchodzi, ponieważ żona identyfikuje się z płcią męską i zachowuje się jak facet.M ęska tożsamość kobiety może się m.in. przejawiać w tym, że zachowuje się jak "kobieta kastrująca". J. Santorski podaje przykłady na zachowania tego typu kobiet:

'(...) Wyśmiewaj go albo przypomnij o obowiązkach, kiedy przyjdzie mu ochota pobiegać. (...)Cokolwiek osiąga, robi dla Ciebie, dla rodziny - mów mu, że to nie to, co trzeba, nie tak, jak trzeba i nie wtedy, kiedy trzeba. Zorientuj się, gdzie lokuje swoją męskość (zarobki, osiągnięcia w pracy, rodzicielstwo, aktywność społeczna, seksualność, hobby) i KRYTYKUJ go w tej dziedzinie przy osobach trzecich. (...) Próbuj go doprowadzić do stanu, w którym cokolwiekzrobi, będzie źle: np. jest w domu - przeszkadza, nie umie zaopiekować się dziećmi, nie zarabia, drażni CIę; nie ma go - jest winny, bo opuszcza dzieci, a Ty wykończysz się przez to, że masz wszystko na swojej głowie. Gdy przyjdzie mu do głowy, żeby zmierzyć sobie ciśnienie lub zrobić sobie jakieś badania, powiedz że jest hipochondrykiem. Albo prowadzaj go bez przerwy do lekarzy (...) Cokolwiek wymyśli- mów mu, że to się nie uda, albo że on się do tego nie nadaje (...). Pamiętaj, ze masz do dyspozycji:"zrzędzenie", "wiercenie dziury w brzuchu", "sceny przy świadkach", "ciche dni", wykazywanie, że nic nie potrafi i odziedziczył to po swojej rodzinie'

Ten tekst pochodzi z książki J. Santorskiego - "Jak żyć żeby nie zwariować".
Jaki mężczyzna może dłużej znieść fakt, gdy widzi, że kobieta, którą się poślubiło zachowuje się rywalizacyjnie i walczy z nim o pozycje macho, która chce pozbyć jego męskich cech?
Także pani Drzyzgo i pani Gosiewska, nie dla nas takie programy.

GOSIEWSKA WCIĄŻ ROBI MĘŻOWI SCENY PRZY ŚWIADKACH! POWTARZA NA OCZACH MILIONÓW WIDZÓW TE SAME NEUROTYCZNE MECHANIZMY, JAKIE URUCHAMIAŁA WCZEŚNIEJ W RELACJI Z MĘŻEM,ZANIM DOSZŁO DO ROZWODU.

Okazuje się, że żona Dorna przyjęła zupełnie inny styl; zwróciła się o pomoc do prezesa PiS-u, a nie PAPLAŁA O PRYWATNYCH SPRAWACH PRZED KAMERAMI! Ekshibicjonizm? Egocentryzm? Duma i nienawiść? Chce być pępkiem całego świata? Chyba tak, skoro znajduje przyjemność w tym, że patrzy na nią tysiące widzów. Ja czuję zażenowanie, bo wiem,że zanim zacznie zmieniać męża, powinna wcześniej zacząć od siebie.

16 listopada 2008

PO TO PARTIA NARKOMANÓW

Sprawdza się pogląd psychoanalityków, że ludzie tworzą grupy i podgrupy na zasadzie podobieństwa struktury osobowości (p. J. L. Moreno).


Nie zdziwił mnie więc fakt, że w PO znaleźli się narkomani. Ryba psuje się od głowy. Jak Tusk rozpowiada wszem i wobec o swej NARKOMANII i robi z tego swój PR, że to jest cool, to nie ma co się dziwić, że głosują na niego i idą do jego partii inni narkomani, czyli tzw. osobowości zależne.

Hanna Segal, słynna psychoanalityczka polskiego pochodzenia, pisała w swojej książce - "Psychoanaliza, literatura, wojna. Pisma z lat 1972 - 1995" (Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne. Gdańsk 2005) - m.in.:

"Grupy wybierają lidera zgodnie ze swoją orientacją.Te, które pozostają pod wpływem mechanizmów psychotycznych, mają skłonność do wybierania bądź tolerowania takich liderów, którzy reprezentują ich patologię. Jednak grupy te nie tylko wybierają niestabilnych przywódców, ale także na nich oddziałują. Narzucają im omnipotencję, a potem popychają ku megalomanii. Między zaburzoną grupą a zaburzonym liderem dochodzi do niebezpiecznej interakcji, w której obie strony wzajemnie wzmacniają swą patologię" (s. 234 - 235)".

Działacze Platformy złapani z narkotykami

Działacze Platformy złapani z narkotykami
Szef sejmiku zachodniopomorskiego i starosta policki zostali złapani przez policję. Obaj samorządowcy PO mieli przy sobie narkotyki i próbowali przekupić mundurowych - podaje Radio ZET."
http://www.dziennik.pl/wydarzenia/article265815/Dzialacze_Platformy_zlapani_z_narkotykami.html

"Tusk palił trawkę i pił tanie wina

Palił marihuanę i nie wylewał za kołnierz. Dorastał buntując się przeciw Kościołowi, a po śmierci ojca odetchnął z ulgą. Tak wyglądała młodość Donalda Tuska - donosi "Newsweek", który prześwietlił życie premiera.

"Newsweek" zapytał premiera nie tylko o używki i religię, ale także o wczesne dzieciństwo, które niezbyt dobrze kojarzy się Tuskowi. Głównie ze względu na ojca. "Był dla mnie surowy. Jak coś zmalowałem, nie wahał się sięgnąć po pas i mnie lał - opowiada Donald Tusk. "Dlatego poczułem nawet jakąś ulgę po jego śmierci, o czym myślę dzisiaj z pewnym zażenowaniem" - dodaje.

Młody Donald buntował się nie tylko przeciw ojcu. Jako nastolatek nosił długie włosy i spodnie dzwony. Przyjaciele premiera wspominają też, że nie stronił od tanich win. Nie ukrwa też, że zdarzało mu się palić trawkę. "Życie w hotelach robotniczych i ten typ pracy nie sprzyjają lekturom Platona" - mówi "Newsweekowi" Tusk. Marihuanę dostawał od kolegi.

W podstawówce też nie był święty. Jak wspomina jego szkolny kolega Sławomi Neumann: "Donald zawsze chciał stać na czele. Był liderem grupy, która rządziła klasą."

http://www.dziennik.pl/polityka/article171610/Tusk_palil_trawke_i_pil_tanie_wina.html

P.S.

Pragnę zaznaczyć, że narkomanem, tak jak alkoholikiem, pozostaje się do końca życia.

07 listopada 2008

Obrażanie się i obrażanie

Dzisiaj nieco z innej beczki.

Zaintrygował mnie temat "obrażanie się" na innych. Wiemy dokładnie, że jeśli ktoś nas obraża, to zachowuje się wobec nas inwazyjnie, przemocowo. Nie ma wyczucia granic, jest brutalny, nierzadko chce demonstrować swoją siłę, władzę, dominację. Być może obrażając nas ktoś chce coś na nas wymusić i podporządkować sobie. Osoby mające skłonności do obrażania innych, często wykazują w mniejszym, bądź większym stopniu jakieś deficyty w rozwoju osobowości, bądź niepełne zdrowie psychiczne.

A co z drugą osobą? Czy obrażanie się na innych za to, że w nas "uderzają", odcięcie się od nich, jest przejawem zdrowia czy może neurotyzmu?

Wielokrotnie ostatnimi czasy obrażano Prezydenta Kaczyńskiego. Wiemy, że ogromny udział w tym ma partia Donadla Tuska. Jednocześnie wielu dziennikarzy, czy tzw. autorytetów, wyśmiewa reakcję obrażanego,również go przy tym obrażając, twierdząc np.,że Prezydent Kaczyński zachowuje się dziecinnie i neurotycznie, jak "dziecko z piaskownicy".

Ciekawa jestem, co inni sądzą nt. obrażania i obrażania się? Czy wolno nam kogoś bezkarnie obrażać i czy wolno nam się obrażać? Czy obrażanie się jest wyrazem słabości i tchórzostwa, li neurotyzmu, czy może zdrowym przejawem braku neurotycznego masochizmu. Czy jednostka obrażana powinna odciąć się od obrażającego, czy może powinna kłaść po sobie uszy, uśmiechać się i podporządkować manipulacji "kastrującej" kobiety, li "kastrującego" mężczyzny? Czy powinna go ukarać, odcinając się od niego, czy może powinna się ugiąć i podporządkować osobie obrażającej?

Co zrobić, gdy osoba obrażająca nas nie reaguje na nasze sygnały ostrzegawcze i głucha jest na nasze protesty? Imputuje nam złe cechy i złe intencje, dalej brnąc w obrażaniu. Odciąć się od niej, czy może ugiąć? Co w takiej sytuacji jest słabością: odcięcie się, czy może ugięcie? Oto jest pytanie

Czekam na odpowiedzi.

02 listopada 2008

Granice i tożsamość.Komentarz muzyczny i psychoanalityczny...

Dzisiaj Errata w blogmedia.24.pl napisała m.in.taki komentarz:

"Byliśmy bezsilni wtedy [ w czasach komuny; przyp. od autora],a jednak łączyła nas wszystkich nieprzekraczalna granica My/Oni,której nigdy nie chcieliśmy zrównać!Dziś znowu zaznacza się granica MY/Oni i jest to jak dla mnie dobra oznaka wywalczenia wolności w przyszłości,której tak naprawdę nigdy nie zaznaliśmy po roku 1944 do dziś! Zwierzęta wciąż z NAMI walczą!"

http://www.blogmedia24.pl/node/4303#comment-11111

Bardzo cenny komentarz Erraty, która przypomniała nam o tak ważnym aspekcie naszego życia, jakim są GRANICE.

Granice między MY/ONI są niezbędne. Granica to piękne słowo i jednocześnie zaczątek zdrowej kreatywności. Bez GRANICY nie może być mowy o poczuciu odrębności i tożsamości. Dlatego psychoanalitycy są przeciwni zacieraniu granic m.in.w sztuce, bo to negatywnie wpływa na podświadomość całych zbiorowości ludzkich i na ich tożsamość. Dlatego zaleca się słuchania muzyki wybitnych twórców, gdyż ta ma wyraźnie zarysowane granice (w konstrukcji architektonicznej). Nie zaleca się nadmiaru jazzu i rocka, bo w tego rodzaju muzyce nie ma granic, bo jest ich zatarcie...I... wypływa z niej popędowość,rozumiana jako popęd ku destrukcji.

GRANICA, to zaczątek nie tylko zdrowego tworzenia, to także początek autentycznej wolności, niezależności, tożsamości i zdrowej państwowości.

Państwo rodzi się w duszach, a dusze karmione są "sztuką"...I na odwrót: "sztuka" rodzi się w duszach, które są wolne,bądź zniewolone... To od nas zależy na co otwieramy naszą podświadomość: na granicę w sztuce, czy plamę bez granic...