08 sierpnia 2007

Sztuczki nie tylko słowne

Do napisania tego tekstu natchnął mnie Bronisław Wildstein, który w najnowszym felietonie "Sztuczki słowne" odnósł się do języka współczesnych debat, czyli inaczej mówiąc, współczesnych manipulacji językowych środowisk opiniotwórczych, kształtujących świadomość milionów Polaków:

Sztuczki słowne

Przedostatni numer miesięcznika „Znak” nosi tytuł: „Szkoła przymusu czy szkoła dialogu?”. Oczywiście zdali sobie państwo sprawę, że ten znak zapytania jest zupełnie niepotrzebny. Odpowiedź na tak postawione pytanie może być tylko jedna. Kto wybierałby bezmyślny przymus, jeśli alternatywą byłby z natury rzeczy rozumny dialog?

Gdyby jednak alternatywa brzmiała: szkoła dyscypliny czy szkoła wolności? – nad odpowiedzią można byłoby się zastanawiać. Chociaż chyba niedługo. Wprawdzie pojęcie „dyscyplina” tradycyjnie miało charakter pozytywny, ale wiąże się z przymusem (choć świadomym) i wyrzeczeniem, czyli zjawiskami wrogimi współczesnej kulturze, dla której kult wolności jest dogmatem.

Gdyby jednak pytanie brzmiało: szkoła kształcenia czy szkoła dowolności? – statystyczny czytelnik najprawdopodobniej wybierałby kształcenie. A przecież wszystkie te trzy możliwości sytuują się bardzo blisko siebie.

Kształcenie musi mieć jakiś określony cel, jest przecież nadawaniem określonego kształtu. Musi się wiązać z dyscypliną, a więc i przymusem. Dialog w szkole może mieć charakter raczej ograniczony, gdyż uczeń musi być w jakimś sensie podporządkowany nauczycielowi. W punkcie wyjścia autorytet nauczyciela jest rodzajem kulturowego i instytucjonalnego przymusu. To dopiero potem nauczyciel powinien wypracowywać sobie świadomą akceptację u ucznia, ale element dyscypliny nie może w żadnym momencie w relacjach między nimi zaniknąć.

Piszę o tym wszystkim po to, aby pokazać, jak język współczesnej debaty od razu narzuca określone rozwiązania i deformuje rzeczywistość. Zjawisko to w sposób skrajny widzimy w podejściu do kary śmierci. We współczesnej kulturze europejskiej bezrefleksyjnie odrzuca się ją jako przejaw barbarzyństwa. Filozof krakowski Piotr Bartula w wydanej właśnie książce „Kara śmierci” pokazuje, jak głęboko intelektualnie i empirycznie uzasadnione są argumenty jej zwolenników.

Ale jej przeciwnicy książki nie przeczytają. Żyją w kulturze, w której ich opinia jest oczywistością.

http://blog.rp.pl/wildstein/2007/08/06/sztuczki-slowne/#comment-1788

Nie ulega wątpliwości, że istnieje ścisły związek pomiędzy stanem kultury, jakością języka a “strukturą osobowości” współczesnej cywilizacji. Jaki poziom zdrowia psychicznego społeczeństw, taki język; zatarcie granic psychologicznych - zatarcie znaczenia pojęć.

Ciekawie pisał na podobny temat Bogdan Suchodolski w “Zdrowiu psychicznym” pod red. Kazimierza Dąbrowskiego. W rozdziale “Osobowość i alternatywy cywilizacji” (p. “Kultura a osobowość”, s. 89) napisał jakże znamienne słowa:

Nie ulega też wątpliwości, iż program spontanicznej twórczości i ekspresji, nie zmąconej kulturalną wiedzą, stwarza także poważne niebezpieczeństwa. Są to niebezpieczeństwa swoistego “barbarzyństwa”, które oddzielając jednostkę od dorobku i doświadczeń wieków, prowadzi do egocentrycznego zamknięcia się w sobie aż do granic narcyzmu”.

Jakże prorocze i prawdziwe słowa! Zawsze twierdziłam (nie tylko ja), że lewica, która skupia umysły najbardziej nieprawidłowo ukształtowane, będzie prowadzić cywilizację i kulturę do nieuchronnej DEGRADACJI i ZNISZCZENIA…Dlaczego twierdzę, że lewica? No bo to środowiska lewicowe, nie tylko polskie zresztą, już od dawna (o czym wspominał we wcześniejszej części rozdziału Suchodolski), odpowiedzialne były i są za tzw. współczesne metody wychowawcze, w tym wychowanie bezstresowe, propagowanie fałszywie pojętej wolności, spontaniczności i kreatywności, a tak naprawdę, niosącej chorobliwe rozregulowanie i na poziomie stadium bazgrot, czy schizofrenicznych ekspresji, wytwory człowieka zregresowanego, czyli chorego, niedojrzałego.

Niestety, obawiam się, że nie będzie lepiej, a wręcz JESZCZE GORZEJ (!), skoro środowiska, instytucje, odpowiedzialne za propagowanie kultury, wiedzy m.in. wśród młodych czytelników, zacierają granice swojej dotychczasowej roli i GWAŁCĄ świadomość/ psychikę odbiorców, nie tylko spaczonym i zmanipulowanym językiem werbalnym, ale i językiem prewerbalnym. Językiem, który nie odwołuje się DO ROZUMU, lecz do emocji i podświadomości, a dokładnie do sfery popędowości, czyli najniższych, podkorowych, zwierzęcych struktur mózgowych.

Pytam się, jaki CEL przyświecał księgarni “Empik”, gdy w związku ze zbliżającym się nowym rokiem szkolnym zaczęła rozprowadzać okładki, teczki, kalendarzyki, notesiki, piórniki i inne materiały piśmiennicze dla dzieci i młodzieży z króliczkami i napisami Playboya???!!! Kto za to odpowiada? Komu przyszło do głowy, żeby na siłę wciskać SEKS do głów niedojrzałych jeszcze psychicznie i intelektualnie dzieci, czyli nachalnie stymulować sferę biologiczną/zwierzęcą, a nie intelektualną UCZNIA? To jak to będzie wyglądać na co dzień rzeczywistość szkolna? Uczniowie w mundurkach szkolnych i z teczkami PLAYBOYA pod pachą? Współczuję nauczycielom, współczuję ludziom inteligentnym, którym przyjdzie pracować z rozbudzonymi seksualnie ZWIERZĘTAMI, BUHAJAMI, a nie z rozwijającymi się intelektualnie subtelnymi jednostkami?

Jak z takimi PODKOROWCAMI będzie można prowadzić zajęcia i lekcje z wychowania? Jak docierać do ich intelektu i uczuciowości wyższej? Jak motywować ich do pracy umysłowej i rozwijać Inteligencję Społeczną, czyli m.in. szacunek do drugiej osoby, w tym nauczyciela, rodzica, lekarza, terapeuty i otwierać na debaty civility?

Takie oddziaływania prewerbalne jeszcze bardziej będą zamykać umysły przyszłych inteligentów na komunikację intelektualną, a jedynie otwierać “kanały” tylko tam, gdy będzie mowa o seksie. Będą prowadzone na masową skalę "debaty" w stylu prof. Sadurski, Magdalena Środa i Jerzy Urban, a każdy kto spróbuje się sprzeciwiać, będzie wyzywany od PRYMITYWA i KOŁTUNA! Nawet psycholog, nawet pedagog, czy prawy i ZDROWY publicysta...

Poco więc debatować nt. kary śmierci, skoro ludzie i tak już sami na sobie wymierzają “KARY” ŚMIERCI, choćby na poziomie lokalnym? Najlepszym przykładem jest los 11 - letniej Magdy z Kielc, która Bóg wie za co, została “ukarana” - porwana sprzed domu (dzień przed wyjazdem na kolonie), wywieziona gdzieś hen za miasto i bestialsko zamordowana, los uczennicy z Gdańska, która popełniła samobójstwo, bo molestowali ją na oczach całej klasy, a następnie nagrywali na komórki koledzy z klasy, los nauczycieli, na których napadają ze scyzorykami, czy siekierami, a nawet bronią palną uczniowie?

Najlepiej napuścić “ludzi przeciwko ludziom”, odwołując się do wszelkich atawizmów, pisać i tworzyć w stylu barbarosso, a problem “kary śmierci” zostanie rozwiązany na Amen…

Słuchajcie i bierzcie przykład z Magdaleny Środy, Kingi Dunin, wielce oświeconego prof. Sadurskiego i Jerzego Urbana. Słuchajcie i naśladujcie. Gdzie tam czytać i dyskutować civility z jakimiś “kołtunami” - redaktorami: Rybińskim, Bronisławem Wildsteinem, czy psychoterapeutami z Laboratorium Psychoedukacji , np. Milską - Wrzosińską*…?

Jednym słowem: zatarcie granic, regres, niedojrzałość, infantylizm, choroba i destrukcja nieuchronnie i wielkimi krokami zmierzają do naszych dzieci ...Niczem kostucha do człowieka na łożu śmierci...Po co więc kłótnie na temat karania śmiercią...?


*P. Milska - Wrzosińska została ponoć posądzona przez Kingę Dunin o utajony homoseksualizm, bo sprzeciwia się adoptowaniu dzieci przez pary homoseksualne…


05 sierpnia 2007

Piotr Tymochowicz, psychopatyczny agresor, czyli jak "pięknie" projektuje specjalista od PR - u

Wczoraj na onecie natknęłam się na wypowiedź niejakiego Piotra Tymochowicza, który postawił następującą "diagnozę" Jarosławowi Kaczyńskiemu:

Tymochowicz: premier - psychopatyczny agresor

"Psychopatycznym agresorem" nazwał premiera Jarosława Kaczyńskiego w rozmowie w TVN24 Piotr Tymochowicz, który oceniał postawę szefa rządu i jego stosunek do przeciwników politycznych.
Tymochowicz przywołał jako przykład działania CBA wobec Samoobrony. Wiele działań politycznych nazwał "rozstrzeliwaniem". Były doradca Andrzeja Leppera powiedział także, że po "odstrzeleniu" lidera Samoobrony szef rządu "zajmie się" Wojciechem Wierzejskim i Romanem Giertychem. Zdaniem Tymochowicza to Lepper powinien być teraz głównym rozgrywającym na polskiej scenie politycznej. Powiedział także, że zaapelował do Leppera, by ten ujawnił cała swoją wiedzę o funkcjonowaniu rządu, premiera i koalicji. Szczególnie, jak to powiedział, "niewygodną prawdę o premierze". - Podkręcam atmosferę, bo to jest ostatni moment. Jeśli nie zrobi czegoś taki odważny człowiek jak Lepper, to nikt tego nie zrobi. Spójrzcie państwo na Donalda Tuska - on się boi własnego cienia! - mówił Tymochowicz. Były doradca Leppera powiedział także, że apeluje do Leppera, bo nie chce żyć w kraju, w którym politycy popełniają rano samobójstwo, w państwie policyjnym, w którym rządzi CBA. - Poczekajmy z pogrzebaniem Andrzeja Leppera - powiedział Tymochowicz.

http://wiadomosci.onet.pl/1583892,11,item.html"

Kim jest ten typek? Co to za specjalista od marketingu politycznego? Czy ma ukończoną psychologię? Jest terapeutą? Słyszałam już o nim kiedyś, widywałam go w telewizji, ale nie spodziewałam się tego, że tak nachalnie i agresywnie będzie promował swoją osobę i polityków, którzy mu płacą? Skąd on się w ogóle wziął? Jakie właściwie on ma kwalifikacje? Jak to się stało, że tak wypłynął na wierzch i teraz znów go dziennikarze "promują" na szpaltach gazet i w TV? Skąd takie zaślepienie jego osobą i "wiara" w jego nieomylność? A może wygodny jest dla opozycji i mediów, będących na jej usługach? Przecież zachowuje się, jak jakiś zblazowany i zdegenerowany gościu, bez krzty etyki. Po kie licho puszczają jego "diagnozy", jak nie jest psychologiem, ani psychoterapeutą? Zresztą dobry i etyczny psycholog, nie podawałby do publicznej wiadomości, ze ten i ten polityk, cierpi na paranoję, schizofrenię, nerwicę, czy jest psychopatą? Zresztą te pseudo diagnozy Tymochowicza w świetle nauk psychologicznych, nie są żadnymi diagnozami, tylko zwykłym opluwaniem - etykietyzowaniem. Po prostu psychuszką medialną. Za tą ostatnią wypowiedź, podałabym do sądu faceta za zniesławienie!

A co można wyczytać na jego temat w Wikipedii:

"Piotr Tymochowicz - doradca medialny, specjalista d/s wizerunku, autor i propagator metod Teorii Wywierania Wpływu.

Prowadzi firmę szkoleniową ICCE GREENPOL Piotr Tymochowicz, zajmującą się szkoleniami interpersonalnymi.

Życiorys

Absolwent XXX LO im. Jana Śniadeckiego w Warszawie. Studiował na Wydziale Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego (został skreślony z listy studentów na pierwszym roku studiów), a także w International Business Center i licznych szkół i akademii negocjacyjnych w USA, Niemczech, Austrii, Francji, Australii, we Włoszech i w krajach skandynawskich.

Był doradcą m.in. Mariana Krzaklewskiego, pomagał Michałowi Kamińskiemu (PiS), jest także faktycznym twórcą nowego, nie-chłopskiego wizerunku Andrzeja Leppera. Krótko współpracował ze Stanisławem Tymińskim, dwukrotnym kandydatem na prezydenta Polski (w roku 1990 i w 2005). W 2005 podjął współpracę z Ogólnopolską Koalicją Obywatelską, lecz nie dotrwał do wyborów, został zwolniony przez Stanisława Tymińskiego. Uważany też za kreatora postaci samozwańczej księżnej Karin Sobieski zu Schwarzenberg.

Reżyser Marcel Łoziński nakręcił z Tymochowiczem telewizyjny film dokumentalny Jak to się robi, w którym pokazano mechanizmy tworzenia postaci medialnej z tzw. zwykłego człowieka. Zdjęcia do tego filmu trwały ponad trzy lata.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Piotr_Tymochowicz"


Obserwuję, w jaki sposób wypowiada się o politykach i polskiej rzeczywistości społ. - politycznej Jacek Santorski. Zupełnie inna klasa "diagnoz" . Przede wszystkim nie są tak nachalne i agresywne, zupełnie inny język, no i autor wypowiada się bardzo ostrożnie.

A tak w ogóle, to ja już wolę przepowiednie Krzysztofa Jackowskiego, słynnego jasnowidza z Czuchowa, który także pracował dla Leppera i ponoć jest członkiem Samoobrony:) Jakoś kilka miesięcy temu przepowiedział dla "Dziennika", że dni Lepper są już policzone :)


P.S.
Ciekawa jestem, co powiedziałby na podstawie zdjęcia Tymochowicza nasz słynny jasnowidz? :)

A to moje "antidotum"na gierki Tymochowicza.

  • potargane, nieuporządkowane, zmierzwione włosy - chaos w umyśle, chaos emocjonalny, czyli pozacierane granice psychologiczne, które mogą występować u osobowości zaburzonych, jak i cierpiących na jakieś psychozy
  • zapuchnięte oczy (jakby żabie), zapuchnięty nos, worki pod oczami - nadużywanie używek, zwłaszcza alkoholu i nikotyny; powiększone nozdrza mogą sugerować, że facet lubi wąchać/ wciągać jakieś prochy (?); rozregulowanie hormonalne, niewydolność nerek, nadmierne zatrzymywanie wody w organizmie
  • oczy i ich ładunek emocjonalny - infantylne oczy jakby "rozbawionego cwaniaczka", błazna; wydaje się mówić: "ale dało mi się was nabrać, hihi", "ale z was frajerzy wykształciuchy jedne", "nieźle to wymyśliłem, co nie?", "dałem niezłego czadu, ostro poleciałem a oni mi uwierzyli"
  • usta - sztuczny, jakby wymuszony uśmiech; widoczna hypertonia mięśnia okrężnego, co może oznaczać nadmierne kontrolowanie się w różnych sytuacjach, nieszczerość; czasami ich właściciel jednak nie wytrzymuje i daje się ponieść emocjom, które najczęściej przybierają postać niekontrolowanej agresji, bądź biernej agresji; widać to coraz częściej w jego języku werbalnym* ; usta duże, umięśnione - duża ilość zakończeń nerwowych, zmysłowość, upodobanie do jedzenia, wyrafinowanych potraw, skłonności do nadużywania seksu
  • usta w stosunku do oczu - gdy bliżej się przyjrzeć, widoczna asymetria i brak spójności; usta niby uśmiechnięte, ale napięte, powstrzymujące agresję; oczy niby także uśmiechnięte, ale przebija z nich smutek, ból i neurotyczne cierpienie
  • asymetria w ustawieniu tułowia - może to świadczyć o braku spójności, nieharmonijnie ukształtowanej osobowości, utracie równowagi; pochylenie tułowia na lewą stronę, sugeruje dominację prawej półkuli i bardzo silne, tłumione emocje (co zresztą wyłazi z jego tekstów; porównajcie zrównoważony język Santorskiego, z nieopanowanym, agresywnym językiem Tymochowicza)
  • rozchełstany kołnierzyk, brak krawatu - niechlujstwo, nieuporządkowanie, ogólne rozregulowanie, chaos, częsty niepokój i lęki i jakby z tego powodu często odczuwane duszności (chyba ma niewydolność tarczycy, krtani, albo górnego odcinka oskrzeli); krawat traktuje, jak "uwięź", "obrożę"; czyżby w dzieciństwie miał rodziców apodyktycznych, którzy trzymali go niczem na smyczy? a może ojca miał apodyktycznego (skoro z taką nienawiścią wypowiada się o symbolicznym ojcu - premierze?;p. mechanizm projekcji), a matkę nadmiernie pobłażającą? sprawia wrażenie, ze jest bardzo niecierpliwy, zwłaszcza gdy coś "idzie nie po jego myśli" , ale i wtedy, gdy pragnie zdobywać kobiety (i to niejedną!!!); a po cóż tak męczyć się z krawatem, jak łatwiej i szybciej będzie z samymi guzikami :)? ten rozchełstany kołnierzyk kojarzy mi się także z upodobaniem do gry w ruletkę i do kontaktów z szemranym światkiem (ostatecznie, czym jest Samoobrona?)

*zainteresowanych odsyłam do jego blogu w onecie i proponuję prześledzić to, w jaki sposób komunikował się z forumowiczami; zresztą ponoć już wycofał się z pisania, bo nie daje już rady w komunikowaniu się z dyskutantami; chyba go pogonili, a on podkulił ogon


03 sierpnia 2007

Po rozmowie z Vertem, czyli nieśmiały wątek "ANTYżydowski"...

Do napisania tego wątku natchnęła mnie rozmowa z Vertem (która w pewnym momencie zeszła na temat idei "pacyfizmu",głoszonego przez Marię Szyszkowską i środowiska ideowo do niej zbliżone) oraz jego ostatni wpis blogowy, dotyczący zachowania wycieczki ortodoksyjnych Żydów do obozu w Majdanku (przyp. wycieczkowicze wtargnęli siłą do jednego z baraków, podczas gdy muzeum było już zamknięte i nie zamierzali jego opuszczać; w miejscu, gdzie przebywali niegdyś zamordowani ich dziadowie, chcieli spędzić całą noc...).

Po przeczytaniu wątku "żydowskiego", nasunęła mi się taka refleksja: "I śmieszno i straszno zarazem...Z kata, który łamie granice jednostki muzealnej, Żydzi weszli jednocześnie w rolę ofiary... W dosłownym i przenośnym tego słowa znaczeniu. Tak ciągnie ich do bycia ofiarą (próba przeżycia tego, czego doświadczyły prawdziwe ofiary - ich dziadkowie)...To niebezpieczni ludzie..".

Skąd takie straszliwe wnioski? Może ktoś zapytać się, a może zaburzyć... Ano, przypomniało mi się to, o czym napisał kiedyś W. Eichelberger o KATACH i OFIARACH. Autor przedstawił niezwykle ważną psychologiczną interpretację wszelakich wojen na Świecie - okazuje się, że przyczyną wszystkich, ale to wszystkich aktów agresji, jakie czynili do tej pory najeźdźcy /zaborcy/okupanci innym narodom, jest przemoc, której doznali w dzieciństwie. Aby więc zapobiegać dalszym jej eskalacjom w przyszłości, należy zacząć od "terapii" rodziców. Przypominać o potrzebie szczerego kochania dziecka, by potrafiło przekazać to samo następnym potomkom. Najważniejsze są bowiem pierwsze 3 lata życia w kształtowaniu osobowości człowieka. Od tego, czego doświadczy we wspomnianym okresie, zależeć będzie, czy wyrośnie na osobę pełną empatii i miłości do świata, czy naszpikowaną nienawiścią, skłonną do szeroko rozumianych aktów wandalizmu, czy szeroko pojmowanych aktów łamania granic u innych, jednostkę. Na to należałoby położyć nacisk: na wychowanie i prawdziwe kochanie! Kim byli zatem ojcowie - Żydzi - wobec ich dzieci - wspomnianych wycieczkowiczów ? "Katami" (?), czy może pokojowo nastawionymi do ludzi i świata, ludźmi przez duże L?

Na przykładzie niniejszej wycieczki do obozu zagłady, można zatem prześledzić klasyczne przejście z roli "kata" (zdemolowanie drzwi wejściowych do jednego z baraków) do roli "ofiary" (próba odtworzenia przeżyć swoich dziadków - ofiar Hitlera). Skoro jednak weszła w rolę "ofiary", to co było wcześniej i co będzie dalej?

Z rozmowy z Vertem wyłoniły się kolejne pytania: "Czy należy bronić się przed szeroko rozumianym napastnikiem/ agresorem? Co powinien uczynić dyrektor muzeum, by nie być posądzonym (zwłaszcza zagranicą) o bycie "katem"? Co powinien każdy z nas czynić w obliczu jakiegokolwiek zagrożenia, by w przyszłości samemu nie stać się POTWOREM? Poddać się pacyfistycznym hasłom lewicowych środowisk (?), nie czynić nic (?), z pokorą przyjmować i znosić ból i cierpienie (?), czy mówić STOP, NIE i zawalczyć z katem, choćby z użyciem fizycznych "gestów"?

Z odpowiedzią przychodzi W. Eichelberger. Nie zachęca on do naśladowania Chrystusa i nadstawiania z pokorą drugiego policzka. Jak okazuje się, mało kto z nas osiąga mądrość, siłę i dojrzałość Świętego, które w momencie doświadczania upokorzeń, cierpień i poniżania, chroniłyby nas przed poczuciem bycia "ofiarą". Człowiek jest tylko człowiekiem, należy więc ćwiczyć się w ochronie/obronie własnych granic, choćby i przez walkę... Wchodzenie w rolę "ofiary" jest czymś bardzo niebezpiecznym, bo jak autor twierdzi, to tylko forma przejściowa, to jak larwa u owadów - "z ofiary, jeśli nic ze sobą nie zrodzi, wcześniej, czy później wylęgnie się kat" (Zatrzymaj się, Wojciech Eichelberger w rozmowach z Renatą Dziurdzikowską, Jacek Santorski & Co, s. 59.).

Strzeżmy się więc bycia OFIARĄ, chrońmy swoich granic, nie łamiąc ich zarazem u innych. Lecz gdy zajdzie i taka potrzeba, nie bójmy się użyć choćby i fizycznych "gestów"...Nie bójmy się Żydów...

01 sierpnia 2007

Maria Szyszkowska o tożsamości i pamięci narodowej

Muszę przyznać, że Maria Szyszkowska ma klasę. Gdy wchodziłam na stronę "Rzeczpospolitej", by przejrzeć artykuły w dziale "opinie" i spojrzałam na autorkę komentarza, spodziewałam się, że natknę się na coś a'la Magdalena Środa. Zawsze ceniłam sobie publikacje prof. Szyszkowskiej, zwłaszcza rozdziały jej autorstwa w książce pod red. prof. Kazimierza Dąbrowskiego - "Zdrowie psychiczne" - czy "Twórcze niepokoje codzienności". Późniejsze jednak "akcje" i wypowiedzi profesorki wydawały mi się zbyt odległe od mojego światopoglądu i wizji świata, a nawet wywoływały moją irytację. Ale z tego co widzę, moje odczucia chyba były mylne. Miło mi więc, gdy czytam ten oto tekst:

Pamięć kształtuje postawy obywatelskie

Przywracanie pamięci o tych, którzy poświęcili siebie dla innych, jest niezwykle ważne. Dlatego nie zgadzam się z twierdzeniami, że obecny rząd zbyt wielką wagę przykłada do polityki historycznej - twierdzi polityk i filozof Maria Szyszkowska

opinie_a_2-1.F.jpg
Maria Szyszkowska
JAKUB OSTAŁOWSKI

Pamięć historyczna odgrywa ogromną rolę w kształtowaniu świadomości każdego narodu. Jest wyrazem szacunku dla Polaków, którzy poświęcili swoje życie za wolność ojczyzny. Pielęgnowanie tej pamięci jest szczególnie ważne dzisiaj, kiedy w związku z urzeczywistnianiem źle pojętej globalizacji obserwujemy tak wiele egoizmu i braku wrażliwości na ludzką krzywdę. Dlatego przywracanie pamięci o tych, którzy potrafili poświęcić się dla innych, jest niezwykle ważne.

Trzeba jednak wyraźnie zaznaczyć, że oddając szacunek umarłym, nie możemy zapominać o tych, którzy są z nami i też wymagają naszej uwagi. Stąd też mój postulat: czcijmy naszych zmarłych przodków, ale jednocześnie pamiętajmy o żywych, którzy są wśród nas, którzy cierpią, choćby z powodu biedy.

Ten aspekt każe zastanowić się, w jaki sposób powinniśmy obchodzić rocznice ważnych historycznych wydarzeń. Myślę, że wielkich, hucznych widowisk mogłoby być nieco mniej, ponieważ są zbyt kosztowne. Nie jestem wcale pewna, czy utworzenie Muzeum Powstania Warszawskiego naprawdę było w naszym kraju sprawą najważniejszą i niecierpiącą zwłoki. Bez wątpienia jest to instytucja potrzebna i dobrze, że istnieje. Zastanawiam się tylko, czy nie kosztowała zbyt dużo i ilu żywym osobom dzięki tym funduszom moglibyśmy realnie pomóc.

Pamięć narodową można przecież podtrzymywać w inny - równie skuteczny, a o ileż mniej kosztowny - sposób. Mam na myśli przede wszystkim rolę mediów publicznych, których misją powinno być zaszczepianie w młodych ludziach patriotyzmu i przywiązania do narodu i jego historii. Równie ważną rolę do odegrania mają szkoły, tam właśnie powinna zaczynać się edukacja historyczna.

Jednak, kultywując pamięć bohaterów przeszłości, należy równocześnie wpajać młodzieży (i nie tylko jej) ideę pacyfizmu, tym bardziej że żyjemy w czasach zagrożenia bronią masowej zagłady.

Nie zgadzam się z tymi, którzy mówią, że obecny rząd zbyt wielką wagę przykłada do polityki historycznej i zbyt często zwraca się ku przeszłości. Uważam nawet, że to, co robi w tym kierunku, jest rzeczą najbardziej pozytywną i godną pochwały. Podkreślanie wartości patriotycznych, które jednoczą nas jako naród, ma wielki wpływ na świadomość narodową i kształtowanie się postaw obywatelskich.

http://www.rzeczpospolita.pl/dodatki/opinie_070801/opinie_a_2.html